środa, 28 października 2015

Zapalenie płuc

○ PONIEDZIAŁEK
Dzisiaj tak wyszło, że do mniej więcej 17 muszę posiedzieć sama z dzieckiem. Zaraziłam go i też kaszle,  więc do przedszkola nie idzie. Mama wszystko mi naszykowała, a jak zabieram się za ćwiczenia. 3 dni bez ćwiczeń sprawiają, źe ledwo mogę podnieść się z łóżka. Nie mówiąc o przesadzanie,  czy coś. Damy radę, jestem tego pewna o 9. Póki co, niech młody ogląda bajki, a ja robię kroczki, rozciągam się i macham ciężarkami. Płuca ciągle jeszcze mam zapchane,  ale czuję się o wiele lepiej. No a dzień z moim kochanym synkiem to sama radość ;)
Dobrze, że zasnął, bo mogłam wtedy też się położyć..

○ WTOREK ŚRODA
Leżę chora i słaba. Mięśnie słabną.  Nie wiem jak to później odbuduję. Do tego potrzebne są siły a ja zdycham. Brzuch mnie boli od leków. Lepiej już nic nie piszę, bo samo marudzenie z tego wyjdzie. BTW nie wyobrażam sobie być na rencie i cały tydzień tak siedzieć w domu.

○ CZWARTEK
Napiszę coś jak wrócę do życia.

○ SOBOTA
Dobra już trochę wracam. Rano zrobiłam 600 niby kroczków.  Z rozciąganie i ciężarkami.  Nawet miałam siłę go podnieść 10 razy po każdej setce. Na stojaka aż boję się sprawdzić. Pewnie znów jestem w d... . Po tylu dniach. Na codzień i tak robię i zbyt mało, by być górą. Przez  6 tygodni nie muszę iść  do pracy. Teraz jestem na lekarskim, a potem wyjeżdżam do zombiarni na rehabìlitację. Gdybym była bardziej wojownicza, mogłabym doprowadzić się przez ten tydzień do lepszego stania na dwóch, bez trzymania się na rękach. No ale nie jestem i poddaję się już przy pierwszym zmęczeniu. Ale zrobię więcej tak czy siak. Ale żadnych restrykcji, bo  się tylko potem zdołuję gdy niewiele osiągnę.
Audio+ciężarek. Tyle mogę, tyle ďzìś zrobię. Mnóstwo powtórzeń,  nawet nie liczę.

○ NIEDZIELA
Ból nogi zmusza mnie do kroczków i robię 600. Infekcja przy sm nie przejdzie sobie ot tak bez echa. Nawiasem mówiąc jeszcze nie przeszła. Ciągle kaszle i jestem słaba
Dni

poniedziałek, 19 października 2015

I następny

Poniedziałek Spadłam z wózka, gdy zamiatałam żwirek po kotach. Nie daję rady wstać po barierce, muszę więc czołgać się do kanapy, by z niej wejść na wózek. Cholernie mnie to dobija i płaczę po drodze z bezsilności. 
...
Nie mam idealnego planu na to wszystko. Nie mam siły mieć planu. Na wojnie wypadałoby mieć jakiś. Wojna trwa ciągle i nieprzerwanie. Kto wygrywa,? Wystarczy na mnie spojrzeć.
Potem znów spadam, tym razem z łóżka. Nie mogę dosięgnąć liny. Siedzę więc na podłodze i czekam aż ktoś przyjdzie. W takich chwilach czuję, że mam depresję i kompletnie sobie z niczym nie radzę.

Wtorek A rano myślę sobie:"Kto w dobrym humorze wstaje, temu wszystko się udaje". Więc staram się wstać właśnie w takim. Wczorajsze pierdzielenie się z kolejnym skierowaniem i tym bezsensownym wywiadem środowiskowm wyprowadziło mnie z równowagi.
Środa Poł nocy nie spałam po krótkiej wizycie Eggsa. Bez szczegółów, bo nie życzył sobie, bym o nim wspominała.
Czasem chyba wspominam, bo jak tu nie wspomnieć o największej porażce życia. Staram się nie rozpamiętywać. Nie zawsze mi to wychodzi. I też naleźy pamiętać, że nie zawsze przychylne oczy to czytają.

CzwartekWahałam się przez chwilę, ale nie zrobiłam tego, nie przestawiłam budzika na 5, olewając ćwiczenia. Dam radę, wiem że dam akurat dziś. A jutro już będę się cieszyć z piątku. A dziś. Tak jakoś wyszło,  że cieszę sie nawet z czwartku. Wygranie małej potyczki z własną słabością też potrafi dobrze nastawić. Do tego uśmiech Tadzia i już w pełnia szczęścia. W pracy nawet kilka przestąpnięć zrobię.
Piątek Wczoraj po przyjściu z pracy dostałam okropnej gorączki i jakiegoś nerwobóle i rzygania. Wszystkich wystraszyłam, łącznie z Tadkiem, ktôry z całą powagą spytał czy mama umarła. Nie idę dziś do pracy, jestem wycieńczona.
...
No ładnie, pierwszy raz w życiu mam zapalenie płuc.

 Dziś życie totalnie bez poczucia czasu i ćwiczeń. Wieczorem znów nadchodzi gorączka, ale nie tak wielka jak wczoraj. Oby antybiotyk zaczął działać, bo dłużej już tego nie wytrzymam. Plecy bolą mnie okropnie, gorączka wycieńcza, więc prawie się nie ruszam.

Sobota Wczoraj zjechała do mnie częśćść rodziny z okazji ślubu mojej kuzynki.  Dla mnie mega niewygodna sgtuacja; bo mam zapalenie płuc, lbrzuch mnie boli po antybiotykami,  głowa mnie boli też. Potrzebuję  spokoju raczej i mam go na czas tego wesela. Nigdzie nie poszłam 

☆Niedziela
 Piszę głównie z telefonu i tu wcale nie ma opcji, by pogubić ten tekst. Jest za to masa znaczków. Może kiedyś się dowiem, bo dopiero od dwóch dni mam ten telefon.
Przez to zapalenie płuc nie pójdę  zagłosować. Plecy przestały boleć, ale zaczęła głowa. Nic dziwnego,skoro w ciągu doby łykam garść tabletek. Rano próbowałam wstać i słabo mi to poszło. Ze dwa razy umiałam nogi, ale tak strasznie kręcono mi się w głowie. Taka infekcja doprowadzi mnie do jeszcze większego kalectwa.

poniedziałek, 12 października 2015

Następny tydzień z życia

Poniedziałek I lecimy dalej. Całkiem się cieszę, że jutro pracka. O ile bardziej jestem spokojna, gdy wszystko jest zrobione, dziecko dopilnowane i nie muszę się o nic martwić. Jak dobrze, że mama będzie ze mną aż do zimy. Będzie już podjazd, gdy ona nadejdzie. Nawet bez asystenta, dostanę się do pracy. Oczywiście jeśli znajdę sposôb na koszmarnie ciężkie drzwi  od windy. Ale to już pikuś w porównaniu do schodów. Nawet nie śmiem prosić tych ludzi ze wspólnoty, by może zainstalowali jakiś ogranicznik, żeby można było wjechać do windy. Nie chcę mi się znosić kolejnego upokorzenia. Dobrze, źe się w ogóle zgodzili na ten podjazd. W pracy czèsto spotykam się z przypadkami, gdy wspólnota nie zgodziła się na budowę podjazdu, bo np.planują w tym miejscu klomb z kwiatkami. To dopiero upokorzenie. Cieszę się więc z tego co mam i dalej lecę do przodu.

Wtorek  Ćwiczę jakoś tak bez przekonania. Ale może to tylko dziś.Chciałabym obudzić się któregoś ranka i żeby one się nie trzęsły, gdy coś próbuję zrobić. Jednak zawsze mniej lub bardziej się trzęsą. Nawet z tym tlenem.
...
Dziś podpisałam umowę na montaż podjazdu. Już niedługo będzie zainstalowany na mojej więziennej klatce schodowej. Po ponad dziesięciu latach jeżdżenia na wózku. No ale na początku i do całkiem niedawna jeszcze dawałam radę z nich zejść.

Środa Dziś ćwiczę z przekonaniem. I wiarą, że jakoś przetrwam ten dzień. Bez papierosków jest o wiele łatwiej. Co rano robię płukankę ust z oleju kokosowego. Podobno dodaje energii. Tadek dziś za to totalnie nie w sosie, nie chciał wstawać i kategorycznie żądał, by oddać mu kocyk.
..
Listopad to rekord odwołań asystentów. Dosłownie każdego tygodnia dzwoni ktoś, by mnie poinformować, że nie będę mieć żadnego. Šmiesznie mało im płacà, wièc mało jest ludzi do pracy . Nie ma mi kto pomóc pokonać barier, które mam po drodze do pracy. Na szczęście rano jest mama, a po południu prawdziwy anioł, który odwiezie mnie do domu , gdy tylko tego potrzebujè. Wraz z wciągnięciem po schodach i dobrym słowem.

Czwartek Asystent odwołany, więc znów mój anioł wiezie mnie rano i po południu. Tadek miał w nocy gorączkę, więc dziś i jutro posiedzi w domu. Razem z mamà, która miała mnie zawieźć jutro na szkolenie. Dobrze, że mam anielskie pogotowie w swej czystej i bezinteresownej dobroci. W tym tygodniu już ze 3 razy użyłam Zwrotu "dobrZe, że". Widocznie szukam dobrych stron w mojej drodze i z całego serca je doceniam.


Ten przepis jest dobry dla mnie. Może w ten weekend zrobię sobie.taki nietypowy sernik, chociaż niezbyt pasuje ta biała czekolada.

Piątek. Zrobiłam 55 przysiadôw. Ból nóg i sztywność nie były aż tak wielkie, by zdjąć mnie juzż o poranku. Może dobrze zrobiłam łykając suplementy przed snem. Wczoraj przyszła  paczka z biotynà. Dołączę ją do codziennego zestawu. Może coś pomoże.
...
I dożyłam sobie końca tygodnia pracy..  Przyznane, że bez papierosków było to jakby łatwiejsze. 

Sobota 

Tadek chory, wièc weekend spędzamy w domu. Trochę poćwiczyłam. I w trakcie leżrnia połączonego z bezproduktywnym oglądaniem yt wymachuję ciężarkami. Jednym, dwukilowym, we wszystkie strony. Wiele razy po 10 i krótki odpoczynek. Na stojàco nic nie zrobiłam, co znów oddala moje nieśmiałe marzenie o tym, by ustać na orbitreku i chociaż z 6 razy machnąć nogami. Może to zbyt wygórowane marzenie, bo ledwo idzie mi stanie na dwóch martwych nogach. Jednak ciągle o tym myślę i wiem, że powinnam spróbować jeszcze powalczyć o te nogi. Nie oddawać ich bez walki, lub chociaż bitwy. Bo jak na razie prowadzę w tej sprawie jedynie drobną potyczkę. I tak po trochu, nie wiadomo kiedy, jebany Esem odbiera mi cenne umiejętności.

A w niedzielę też domowo. Domowy obiad też i przedostatnie  chwile odpoczynku przed jutrzejszymi ćwiczeniami z rehabilitantem, wizytą u lekarza i wywiadem środowiskowym w sprawie zasiłku, o który się staram. Przeraża mnie niechèć z jaką ten facet,, opiekun mojego bloku podchodzi do tego bym może dostała ten zasikek. Przez podjazd gołocę subkonto, a za chwilę jadę na rehabilitację, na którą muszę wyłożyć kolejne 2600, zasiłek celowy przydałby mi się na chociaż część tej rehabilitacji. 



No więc idę...

I pan dobrze môwi:


 

sobota, 10 października 2015

Kurde

I mi się skasowało, a chciałam edit. zrobić. Z tego tygodnia pamiętam wyjątkowo dużo uczynków dobrych ludzi, które mnie spotkały. I jeszcze mojego Tadzia o poranku, krzyczącego nomen omen "Pomogę mamie" Dużo pomocy mnie w tym tygodniu spotkało. Odwdzięczę się jak potrafię, bo dobro lubi się rozmnażać.

Niedziela Miło wstawać ze świadomością, że podjazd jest już całkiem blisko. Dzięki pomocy dobrych ludzi, a zwłaszcza jednej osoby, która dała mi kasę na większość tej platformy. Oby los jej wynagrodził, to co dla mnie zrobiła. Wierzę w to, że dobro zawsze wraca do ludzi, którzy je wytwarzają.
...
Poza ciepłą kąpielą nie mam dziś weny do niczego.
...
Mam wrażenie, że dopiero co były upały i całkiem niedawno zdjęłam klimatyzqację. A już od wtorku planuję przywdzia ć strÓj zimowy, choć moźe jeszcze bez rajstop. Mam słabe krążenie i łatwo się wychładzam. Nie mam butów na jesień, chyba, że wygrzebię jakieś stare. Trudno mi kupiç buty. Musza łatwo siè wkładać, jeszcze łatwiej zdejmować, być płaskie (bo czasem wstaję siè wysikać) Zawsze mnie ciekawiło jak sika ktoś w szpilkach,, na wózku, jakim cudem bez mièśni w kostkach daje radè wstać i zrobiç te wszystkie czynności, które siè robi przy sikaniu bez upadku ew. obsikania się. Może zbyt mało ćwiczę, że za nic tak nie zrobię. Dzisiaj np. Wcale nie ćwiczyłam. Jutro hłupio bèdzie przed Maçkiem, źe znów się zapuściłam.