○ PONIEDZIAŁEK
Dzisiaj tak wyszło, że do mniej więcej 17 muszę posiedzieć sama z dzieckiem. Zaraziłam go i też kaszle, więc do przedszkola nie idzie. Mama wszystko mi naszykowała, a jak zabieram się za ćwiczenia. 3 dni bez ćwiczeń sprawiają, źe ledwo mogę podnieść się z łóżka. Nie mówiąc o przesadzanie, czy coś. Damy radę, jestem tego pewna o 9. Póki co, niech młody ogląda bajki, a ja robię kroczki, rozciągam się i macham ciężarkami. Płuca ciągle jeszcze mam zapchane, ale czuję się o wiele lepiej. No a dzień z moim kochanym synkiem to sama radość ;)
Dobrze, że zasnął, bo mogłam wtedy też się położyć..
○ WTOREK ŚRODA
Leżę chora i słaba. Mięśnie słabną. Nie wiem jak to później odbuduję. Do tego potrzebne są siły a ja zdycham. Brzuch mnie boli od leków. Lepiej już nic nie piszę, bo samo marudzenie z tego wyjdzie. BTW nie wyobrażam sobie być na rencie i cały tydzień tak siedzieć w domu.
○ CZWARTEK
Napiszę coś jak wrócę do życia.
○ SOBOTA
Dobra już trochę wracam. Rano zrobiłam 600 niby kroczków. Z rozciąganie i ciężarkami. Nawet miałam siłę go podnieść 10 razy po każdej setce. Na stojaka aż boję się sprawdzić. Pewnie znów jestem w d... . Po tylu dniach. Na codzień i tak robię i zbyt mało, by być górą. Przez 6 tygodni nie muszę iść do pracy. Teraz jestem na lekarskim, a potem wyjeżdżam do zombiarni na rehabìlitację. Gdybym była bardziej wojownicza, mogłabym doprowadzić się przez ten tydzień do lepszego stania na dwóch, bez trzymania się na rękach. No ale nie jestem i poddaję się już przy pierwszym zmęczeniu. Ale zrobię więcej tak czy siak. Ale żadnych restrykcji, bo się tylko potem zdołuję gdy niewiele osiągnę.
Audio+ciężarek. Tyle mogę, tyle ďzìś zrobię. Mnóstwo powtórzeń, nawet nie liczę.
○ NIEDZIELA
Ból nogi zmusza mnie do kroczków i robię 600. Infekcja przy sm nie przejdzie sobie ot tak bez echa. Nawiasem mówiąc jeszcze nie przeszła. Ciągle kaszle i jestem słaba
Dni