Sporo rzeczy manualnych Tadek robi lepiej ode mnie. Na przykład zakręcenie czegokolwiek. Moja mama czasem przez nieuwagę zostawia różne pojemniki z płynem nie zakręcone. Ja sięgnę po niego tak z przyzwyczajenia. Za żadne skarby i z żadnej odległości nie widzę czy to jest zakręcone czy nie. Biorę do ręki która się trzęsie i zupełnie nie jest pewna swojego ruchu. Dobrze gdy Tadek jest w pobliżu, bo tylko on może ocalić mnie przed oblaniem. Pamiętam jak kiedyś spadła mi noga z huśtawki na której leżałam. Trzymał ją dzielnie, żeby nie zsunęła się całkiem. Wzrusza mnie ta jego mała pomoc, zwłaszcza gdy jest to pomoc w trakcie zabawy. Wkłada mi czasem samochód do ręki, bym mogła się z nim ścigać. Nieważne jest że idzie to trochę krzywo. Teraz gdy nie pracuję, mogę z nim spędzać dużo więcej czasu, pomimo że nie mam zbyt wiele siły na zabawę. Ale na „chowanego pod kołdrą” lub „policjanta i złodziejaszka” siłę znajdę zawsze.
Dzieci niepełnosprawnych są niesamowite. Szkoda że tak wcześnie muszą przekonywać się o ciemnej stronie życia. Ale dzieci wcale tak tego nie odbierają. To wszystko nie jest aż tak trudne, jakby się mogło wydawać. Nie jest aż tak strasznie, żeby nie móc żyć i cieszyć się z tego. On nie pamięta mnie zdrowej, dla niego zawsze byłam mamą na wózku. Swoją drogą od takiego czterolatka można uczyć się przystosowania, a przynajmniej podejścia w stylu „Nie masz czegoś? Ręki? Nogi? Mózgu? Wzroku? Wszystkiego na raz? To nic. Doskonale możesz posłużyć się tym co akurat masz.”
Gdy brakuje kasy na koszmarnie drogie akcesoria dla niepełnosprawnych, pomoc niosą nieznajomi mi ludzie. Platforma, wózek, łóżko - nie miałabym tego wszystkiego gdyby nie oni. Ten kto ostatnio pomógł mi w zakupie łóżka rehabilitacyjnego nawet nie wie jak bardzo to ułatwia życie, nie tylko moje. Mogę na przykład czytać z synem książeczki w normalnej pozycji - na siedząco. Teraz mam nowe wygodne łóżko, to naprawdę luksus, biorąc pod uwagę to na czym śpią i leżą niektórzy niepełnosprawni. Sama znam kilku, którzy śpią na zwykłych rozkładanych kanapach. Wstydzą się prosić kogoś o pomoc i wsparcie. Jest im już obojętne że na zwykłej kanapie ich ciało w bardzo szybkim tempie będzie ją przypominać kształtem. Mi zależy żeby pożyć jeszcze z 20 lat, dopóki Tadek nie skończy studiów i będę wiedziała że sobie poradzi w życiu.
Czy ja komuś jestem w stanie pomóc? Staram się. Ubranka, buciki, zabawki które przetrwały - majątku na nich nie zbije a komuś mogą się przydać. Raz na jakiś czas oddaję je do domu samotnej matki na warszawskiej Pradze, w ten sposób chcę chociaż trochę odwdzięczyć się za pomoc którą dostaje od ludzi. Chcę też żeby oni wiedzieli że ich pomóc nigdy nie idzie na marne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz