POMOC

Ten świat jest tak poukładany. Ludzkie dobra np. zdrowie, czy pieniądze są tak rozłożone, że jedni mają więcej, inni mniej. Ja trafiłam do tych, którzy zachorowali w młodym wieku na chorobę neurologiczną. Przez to trochę trudno mi się rozwinąć nie tylko w podstawowych rolach społecznych np. żona, czy matka, albo pracownik Chodzi również o rolę użytkownika toalety, czy pasażera autobusu albo co gorzej pociągu ;)

Jednak do rzeczy mam na imię Agnieszka, mieszkam w Polsce To kraj, w którym kalecy ludzie tacy jak ja mają na prawde trudno. Najgorsze, że znikąd nie nadchodzi pomoc. Można liczyć tylko na rodzinę. Moi rodzice pomagają mi w codziennym życiu. Dzięki nim skończyłam studia. Tata chodzi za mnie na zakupy, wykonuje naprawy i drobne remonty, czasem pilnuje dziecka.Kiedy trzeba jest tragarzem, albo kucharzem. Oprócz tego pracuje zawodowo. Mama robi dokładnie to samo, jednak musiała zrezygnować z pracy, by zająć się mną i dzieckiem.

Głównym sprawcą mojego problemu jest choroba, na którą zachorowałam w wieku 15 lat (multiplex sclerosis,stwardnienie rozsiane) Teraz mam 30 i ona cały czas postępuje, niszcząc mnie każdego dnia. Być może zaakceptowałabym ten stan, gdyby nie to, że mam dziecko. Nie trzeba lepszej motywacji do rozwoju. Znalazłam pracę. Zarabiam 250 euro miesięcznie. Mam jeszcze rentę, która wynosi też tyle. Nie narzekam na swój los.

Pomoc naszego państwa jest niewielka, nie pomaga ono przede wszystkim w rehablitacji. Wygląda to tak, że gdy już przebrnę przez biurokrację, składanie wniosków itp. przychodzi do mnie koleś, który wie, że mi już tak nic nie pomoże, odbębnia 10 spotkań i nie przychodzi dopóki znów nie złożę wniosku i nie odczekam w kolejce. Korzystam z usług rehabilitanta, który odwiedza mnie dwa razy w tygodniu, co równa się 180 złotym. Nie stać mnie na tak drogą usługę choć jej jakość jest nieporównywalnie lepsza. Ten fizjoterapeuta wierzy we mnie i motywuje do pracy nad sobą. Na szczęście mogę zapłacić mu ze środków zgromadzonych na subkoncie. On wystawia mi fakturę, ja skanuję i wysyłam do fundacji. Potem oni przelewają mu pieniądze, a ja wysyłam oryginał pocztą. Żeby żyć potrzebuję pomocy.

W tym celu założyłam subkonto w Polskim Towarzystwie Stwardnienia Rozsianego. Zbieram na nim pieniądze na rehabilitację. Bardzo jej potrzebuję. Z roku na rok staję, się coraz bardziej niepełnosprawna. Nie mogę chodzić, ręce, którymi pracuję trzęsą się coraz bardziej, widzę tylko na jedno oko. Boli mnie całe ciało i dusza. Obecnie potrzebuję nowego wózka i sprzętu rehabilitacyjnego.Boję się co będzie dalej. Boję się, że nie doczekam rozmów z moim synkiem, jego szkoły. Boję się, że do tej pory będę już rośliną. Walczę. Ćwiczę każdego dnia, Tak bardzo chcę żyć i brać udział w życiu mojego synka. Tak bardzo proszę, byś mi w tym pomógł. Mnie choć trochę zbliży to do zdrowia i życia bez bólu i strachu. Bardzo dziękuję za wsparcie i zrozumienie. Oby dobro wróciło do Ciebie po stokroć.
Posiadanie subkonta w Polskim Towarzystwie Stwardnienia Rozsianego jest dla mnie dużym ułatwieniem. Środki tam zgromadzone na pozwolą mi ograniczyć skutki choroby. Możesz przekazać na nie 1% podatku:

KRS0000110888 Cel szczegółowy: Agnieszka Milczarek 

albo na subkonto:

Nr konta: 09 20 30 0045 1110 0000 0009 8010 z dopiskiem: "Darowizna na koszty leczenia Pani A.Milczarek" (proszę koniecznie umieścić ten dopisek,).


18 komentarzy:

  1. Witaj. Też chciałbym pomóc, nie tylko Tobie. Chciałbym pomóc prawdziwie. Więc nie nr konta ani krs tylko coś co itnieje, a wszyscy ignorują. Na sm jest dobra metoda o nazwie BSM która leczy sm a nie tylko łagodzi jej objawy. Można o tym poczytać na stronie samoleczeniebsm.pl . Potraktuj moją radę poważnie. Być może nie słyszaś o tym nigdy, dlatego piszę. Wielu już się wyleczyło. To darmowa metoda więc warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam książkę o tym. Brzmi sensownie. Mam problem z utrzymaniem rąk na głowie, wiec nie stosuję, ale skoro mówisz, że to działa...;)

      Usuń
  2. Z Dołu do GÓRY, powolutku, szczebelek po szczebelku... Przecież wiesz :-)

    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, 'trafiłem' na Ciebie dzisiaj przy śniadaniu czytając wysokie obcasy. I dało mi to pozytywnego kopniaka na dzisiejszy dzień, dziękuję :-) I dobry, cięty język.... lubię to!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, przelałam tyle ile mogłam, postaram się systematycznie pomagać. Pozdrawiam Panią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się jak piszesz, czasem jakby chaotycznie, jakbyś przeskakiwała z wątku na wątek na przestrzeni dwóch linijek, ale właśnie błąd :) ! ma to w sobie spójność, świetnie się to czyta, pochłania. Pozdrowienia dla Ciebie i twojej Rodziny! Jesteś niesamowita. R.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałem dzisiaj w sklepie z chemią i kosmetykami bardzo sympatyczną parę: młodego mężczyznę, który trzymał za ręka dziewczynę. Jechała ona na wózku, miała pełen makijaż i wyglądali na bardziej wyluzowanych ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, wiem co przeżywasz każdego dnia..ja z kcolei od 3 lat walczę z zespołem Devica..pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że zainteresuje Cię soplówka jeżowata...

    Rudy Wojtek z piekiełka w Nowym Targu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Soplówka jeżowata... Lion's Mane may be a useful complementary treatment for conditions of the nervous system where myelin sheaths around the nerve cells have been damaged, such as in the disease multiple sclerosis. In a study published in "Fiziolochichnyi Zhurnel" in 2003, researchers from the National Academy of Sciences in Kiev tested extracts of Lion's Mane on tissues from the cerebellum in vitro. Lion's Mane showed no toxicity and had a beneficial effect on the growth of myelin, regulating and stimulating the myelination process at a significantly faster rate. While more clinical research is required to confirm these results in human subjects, Lion's Mane may play an important role in the future management of nervous system diseases such as multiple sclerosis.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj,
    wczoraj w radiu 3 usłyszałam fragment audycji z Twoim udziałem. U mnie w zeszłym roku zdiagnozowano sm i od tego momentu zgłębiam temat leczenia, przy czym interesują mnie przyczyny choroby a nie leczenie objawowe. To co na razie mnie najbardziej przekonuje to teoria, że przyczyną choroby jest generalnie żarcie i że poprzez zmianę diety i wprowadzenie odpowiedniej suplementacji można chorobę zatrzymac, a nawet cofnąć objawy. Teoria jest poprta doświadczeniami chorych, którym to się udało. Nie rozpisując się - jeżeli interesuje Cię ten temat polecam lekturę/ kontakt:

    dr Ewa Dąbrowska -
    http://ewadabrowska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2&Itemid=10&lang=pl

    Alfreda Walkowska -
    http://www.hildegarda.pl/

    Centrum Św. Hildegardy w Józefowie -
    http://centrum-hildegarda.pl/

    i testy na nietolerancje pokarmowe (wiem, że na pewno wykonują w Warszawie i Krakowie)

    W końcu nic się nie bierze bez przyczyny, wbrew temu co mówią lekarze...
    Szczerze życzę Ci sił i powrotu do zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  11. http://www.stwardnienie.naturalneleczenie.com.pl/mielina.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Droga Agnieszko, moja mama od przeszlo 40-stu lat choruje na stwardnienie rozsiane i urodzila dwojke dzieci. Zachorowala niedlugo po urodzeniu mnie. Kiedy mialam 11 lat kiedy urodzil sie moj brat ("wymodlona" i oczekiwana ciaza) i w kilka lat pozniej urodzila sie moja siostra (nieplanowana ;) ) Moja mama to silna i pozytywnie nastawiona do zycia kobieta, kochajaca, sama walczaca z choroba, bez lekarskiego wsparcia i jakkiejkolwiek pomocy. Na wozek "usiadla" okolo 4 lat temu, po wypadku kiedy potknela sie w domu i upadla na swoj "chodaczek" roztrzaskala sobie sledzione, przy okazji "niechcacy" lekarka przebila jej pluco... Wyszla z tego jak zwykle dalej walczaca z SM. Wozek nie zatrzymal jej zycia, teraz z perspektywy siedzacej zmywa naczynia w zlewie, odcedza makaron na obiad czy tez zbiera watrobke z podlogi bo pech chcial, ze wysunela sie jej z miseczki... Przy okazji zmyje tez podloge mopem... Obiad zawsze czeka na rodzine, goracy i pachnacy chociaz czucia w rekach juz od dawna nie ma. Moglabym pisac i pisac... Agnieszko, zycze Ci takiego wlasnie optymizmu, sily, zaciecia w zmaganiu sie z choroba. Nikt nie wie jak ciezko jest isc przez zycie jak tylko Ci, ktorzy na SM choruja. Ciesze sie, ze masz synka, ze udalo sie! Masz dla kogo walczyc i zyc, cieszyc sie zyciem. Tak jak nasza mama, wszystko co robila w zyciu, robila z poswieceniem dla nas, teraz tez dla swoich wnukow Nigdy nie slyszalam zadnego narzekania z jej ust na swoj los czy na chorobe. Jestem z niej ogromnie dumna. Badz silna Agnieszko. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. WZRUSZYŁAM SIĘ DO ŁEZ... rozumiem Cię! prawie 19 lat temu wzięłam ślub- mój mąż ożenił się ze mną i ze stwardnieniem rozsianym...miesiąc po ślubie pobyt w szpitalu i diagnoza SM
    mój syn obecnie ma 14 lat! i życie trwa dalej a ja i moi najbliżsi ciągle walczymy... :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń