niedziela, 27 grudnia 2015

Tydzień przetrwania po raz enty


Poniedziałek
Pamiętam czasy, gdy mimo wózka prałam, sprzątałam, gotowałam, kroiłam, zmywałam, czyli robiłam to wszystko, czego nie robię teraz.  Ćwiczyły przy tym mięśnie brzucha, pleców, rąk. Teraz one są słabe i w związku z tym gdy zamierzam coś zrobić trzèsà mi siè ręce. Próbuję to odbudować wiosłami i taśmami. Na wiosłach ogranìcza mnie czas i siły, ale w taśmach nie ogranicza mnie nic i dlatego będę nosić je wszędzie i non stop ćwiczyć, nawet w pracy. Tak postanawiam i niech mi ta wzniosła idea przyświeca w tym tygodniu.
Jak założę sobie, że non stop, to może chociaż 'dużo' z tego wyjdzie. Rehabilitacyjny kodeks Esemity mówi, że ma być mało powtórzeń, więc zrobię powiedzmy 10 i przerwa. Albo w ogóle koniec bez przerwy, zależnie od sytuacji. Jest mnóstwo sytuacji, w których mogłabym to robić. Machnàć parę razy z taśmą w rękach, na biodrach, czy z tyłu na karku. Byle bym o tym pamiętała. Cóż innego mam do roboty? Sama koncentracja na jakiejś czynności jest robotą obciążającą mnie na maksa.  Jednak gdy tak leżę w łóżku i planuję kolejny dzień I  nie kręci mi się w głowie i nie przeszkadza minus 9 na oczach. Wtedy wszystko wydaje  się takie osiągalne.
...
Pan były pomógł mi wejśç na wiosła. Poobijałam się i dwa razy mój tyłek walnął o metalową ramę. Moja matka pomaga mi jakoś delikatniej. Kiedy tylko sobie przypomniałam, machałam też z taśmami. Pozamiatał koci żwirek i poszedl sobie, dodając, że przez to, że musi tu przych
Odzić nie pójdzie nawet na piwo i jeszcze, że sylwestra będzie świętował tak hucznie, że raczej nie przyjdzie w piątek. Przykro mi, lecz puszczam to obojętnie przez uszy. Spowrotem idę spać, by odpocząç jeszcze chwilę przed trzema dniami pracy.
...
Nigdzie nie idę w tym roku. Jestem zbyt słaba, więc nie  dążę do niczego. A co tam, kto wie, może przede mną jeszcze wiele ciekawych sylwestrów? Jak ten jeden spędzę sama nic się nie stanie.

Dziś w ciszy i spokoju mogę iść spać naprawdę wcześnie. Pobudka o 4.30, wyjście z domu o 8. Biore ze sobą taśmę.
...
Choć bardzo mnie to męczy, lubię chodzić do pracy. Podstawą do przetrwania dnia pracy jest energetyczne śniadanie dla mózgu. Dobre papu z kaszy, bananów i różnych dodatków daje mi moc gdzieś do południa. Potem łykam dwa bodymaxy, jakiś magnez i trwam na posterunku do 15, a wièc do czasu powrotu do domu

Wtorek
Ćwiczenie na wiosełkach idzie mi średnio. Ciągle mam zawroty głowy, nie wyprostowuję nóg i jestem na granicy spadania. To minimum, które jestem w stanie z siebie wykrzesać nie przynosi piorunujących efektów. Poddać się nie mogę, bo będzie jeszcze gorzej. Gdy dojeżdżam do pracy, mam jeszcze chwilę, którą wykorzystam na ćwiczenia z taśmą.

Środa
I jak idą mi te ćwiczenia z taśmą? Rano raz, w každej możliwej pozycji z pięciokrotnym powtórzeniem. W pracy dwa razy to samo, a po pracy nic. Mało. Miało być non stop. Zobaczymy dziś.
Można też powiedzieć, że z pomocą cudzych rąk wykonałam dwa pierwsze kroki w procedurze "nowy wózek" a więc mam podbite skierowanie w NFZ. To wyczyn, bo do specjalisty dlugo się  czeka i jeszcze trzeba jechac na Chałubińskiego po głupią pieczątkę. Mam to- cudzymi rękami.

Czwartek
Mój kolega pisze tak stresie  : "Po diagnozie byłem w stresie, trudny był to dla mnie okres. Z upływem czasu nie tyle nauczyłem się radzić sobie ze stresem, co go unikać. Wiedziałem, że takie napięcie może spowodować rzut choroby. Boję się tego. Przez ostatnie pół roku borykałem się ze stresem, którego nie dało się uniknąć. Zacząłem więc radzić sobie z nim, skupiając się na tym, co sprawia mi przyjemność: rysowałem, zagłębiłem się też w fotografowanie. Nie uważam się za artystę, choć nieliczne moje rysunki mają jakąś tam wartość artystyczną (tego dowiedziałem się od aktorów, których rysowałem). Dla mnie to jest głównie sposób na radzenie sobie ze stresem. Analizując moje życie emocjonalne, psychiczne i uczuciowe doszukałem się przyczyny ostatnich moich zawirowań emocjonalnych. Trudno mi było odejść od tego, ale zrozumiałem, że walka o własne zdrowie jest przede wszystkim. Podjąłem decyzję wbrew swojemu uczuciu, chociaż mnie to boli, poczułem też ulgę. Zrobiłem tak, by odnaleźć mój spokój ducha, bo tylko tak mogłem uniknąć dręczącego mnie od kilku miesięcy stresu.  Dołączony link do artykułu polecam głównie ludziom chorym, którzy tak jak ja pogubili się w tej wbrew pozorom prostej drodze życia. "

Po czterech l eseem podsunàł mu wózek pod d. Mnie po sześciu. Głównie dzièķi stresowi- jednego z głównych dań Bestii.
Życzè sobie, by w 2o16 nie zabrała mnie za dužo, wzięła niezbyt wiele i oddała chociaż trochę. Ja ze swojej strony życz sobie robić co w mojej mocy, by tak właśnie siè stało.

Piątek
Śliczna đziś  pogoda. Nowy rok się zaczął. Ja dziś tež siedzę sama. Po sylwestrze nikt raczej tu nie przyjdzie. Nie jest źle.: Zrobiłam jakieś śniadanie. Na wiosła nawet nie próbuję sama wchodzić.
Ćwiczę więc z taśmami, żeby w ogóle coś ćwiczyć
Sylwestrowy wietszyk mojej ulubionej esemowej poetki:
"Nie będę tańczyć
Ni pić szampana,
Nie wstanę jutro
Więc skacowana

Nie będę tańczyć,
Sukni nie włożę
I się do łóżka
Spać zaraz położę

Nie bolą nogi
Nie tańcowały
I nie drżą usta
Nie całowały

Serce spokojnie
Sobie pracuje
Rytm zachowany
Bo nic nie czuje

Wieczór jak co dzień
Nic się nie dzieje
Nikt więc nie płacze
Nikt się nie śmieje

Ktoś gdzieś się bawi
Rozmowa toczy
W lustrze dostrzegasz
Swe puste oczy

Stary Rok żegnasz
Zupełnie sama
I cicho szepczesz
Byle do rana

Przyjdzie Rok Nowy
Co było, nie wróci,
Bardziej to cieszy?
Czy bardziej smuci?"

Sobota
Stanowczo muszę kupić coś innego do ćwiczeń,  bo na wiosłach to już jest zbyt dužy przypał. Zbyt wiele mięśni mam nieczynnych, żeby się wgl na tym utrzymać. Nie wiem czy ktoś wymyślił wiosła dla niepełnosptawnych albo coś w tym stylu. Jakiś przyŕząd, który stabìlnie cię trzyma, ale można ćwiczyć plecy, brzuch ręce. Poszukam.
...
Tak się boję. Bo mi gorzej. Gorzej gdy i tak jest źle   oznacza total klęskè. Utrata niezależności, kalectwo, czyli to czego každy esemowiec boi siè najbardziej. Nie sądziłam, ze to nadejdzie. Spoko, tylko, że jeszcze trzeba żyć, mieć swoje sprawy, pracę. Jakoś nie chce mi się tego oddawać.
...
5 dni w domu z okazjii długiego weekrndu. Wiosła codziennie oprócz wczoraj. Taśmy dużo. Chociaž to.

Niedziela

Przez te 5 dni obejrzałam kilka sezonów 'walking dead'. Dobrze że nawet przed chorobą lubiłam spędzać czas w samotności. Więc teraz nie mam bólu o to, gdy sporo czasu spędzam w ten sposób. Otoczona dwoma kotami, z  jedzonkiem. Oglądam i czytam, czyli robię to na co nie mam sił gdy muszè być aktywna. A przeciež tak  bardzo tego chcę.

Z DOŁU: Od poniedziałku do niedzieli

W świąteczny tydzień from Blog "Z Dołu" http://ift.tt/1kmuGJF

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od poniedziałku do niedzieli

Poniedziałek
Sìę żyje, jak zwykle, codziennie. Mój były się wkurzył o ten artykuł w fakt24. Twierdzi, że to nie prawda, że mnie zostawił. A co, może miałam od niego wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie i dobre bzykanko? Może rodzinę? Nic z tych rzeczy i wrècz przeciwnie. Raczej nie zamieniałabym tych dòbr  na własnà matkę. Nikt nie chciałby mieszkać ze starymi po trzydziestce. A ja nie mam wyjścia, bo choroba mnie trzepnęła.
A mam małe dziecko. Nie mam do byłego pretensji, że nie dał rady wziąć na siebie cièżaru, jakim jestem ja.

Wtorek i środa
Praca i potem mam wolne. Nìe mam wielu wnìosków z tych dwóch dni. Codzień ćwiczę na wiosełkach. Czy mam jakiś cel? W moich mini celach ambicje muszę stale zaniżać. Jeszcze parę miesięcy temu myślałam o staniu, a dziś jest to zupełnie nierealne. Nie byłabym dobrym sportowcem. Więc mam taki mały cel, by po prostu siedzieć na nich normalnie, wyprostować nogi, odchylić się do tyłu. Gdy to osiągnę, mogę dopiero pomarzyć o czymś więcej. Dopiero gdy to osiągnę, a nie będzie to szybko, bo proporcja ćwic
zeń i leżenia jest nieco nierówna.

Czwartek
No i była wigilia w gronie przyjacioół i rodziny.

Piątek
Czasem, gdy odwiedzam rodzinę słyszè "Zmizerniałaś Agnieszko". Widać jestem coraz mizerniejsza. A može w ogóle juz wyglądam jak ogórkowa mizeria. Ch... z tym. Robię co mogę.

Dopiero dziś uświadomiłam sob że pojutrze mam szkołę přzetrwanìa. Mój głòwny pomagier, menager  wyjeżdża na sylwestra. Zostaję niemal sama. Mam przyjaciòł, ktÓrzy mi pomogą w awaryjnych sytuacjach. No ale nikt z nich nie będzie przecież mieszkał ze mną i robilł to wszystko, co robi ona. Tadka zabiera ze sobą więc odchodzi mi stŕes związany z dzieckiem. Nie wiem jak długo to będzie trwało. Tydzien może. Przežyłabym, gdybym nie musiała robiç nic poza siedzeniem tutaj, w moim betonowym więzięniu półotwartym.
Jutro opiszè mój plan bojowy na ten truđny czas

.tymczasem  wklejam nocne przemyślenia pewnego młodego Esemity.
"SM  Sama  Miłość !

,,Spełnienie''
Z moich obserwacji życia wynika że marzenia nie spełniają się wtedy gdy tego się oczekuje, tylko wtedy gdy traktuje się to całkiem na luzie, bez oczekiwania. Jako przykład podam ,,samotność''. Natchnęła mnie do tego Kasia Flower Przybył, Dzięki Kasiu :)
Zawsze gdy pragnąłem towarzystwa to spędzałem czas w samotności i odwrotnie, gdy pragnąłem samotności to niestety, nie wiadomo skąd brało się towarzystwo. Tak jest z każdym marzeniem, spełnia się wtedy gdy już się nie oczekuje. Im bardziej czegoś pragnę, tym bardziej to się oddala i odwrotnie. Każde spełnienie wymaga odpowiedniej ilości czasu. Są takie sytuacje że marzenie spełnia się prawie natychmiast, ale są też takie że latami trwa ich spełnienie.
Kasiu im mniej pragnę tym więcej otrzymuję !
6Pokochałem swoją samotność i jestem szczęśliwy :) "

Sobota
Moje serce rozpada się na milion kawałków, gdy widzę jak on patrzy na mnie obojętnym wzrokiem. Dlatego zastępcą głównego pomagiera zostanie ktoś inny. Był w Iraku, widział zwłoki i umie założyć wenflon. Nie straszne mu więc zadania w domu inwalidki,  która niewiele robi, jak już to wolno. Na przykład takie wejście na wiosła. Mi to zajmie z 10 min, o ile nie spadnę przekładając nogi. Bo jak spadnę, to już mogę sobie dać spokój, bo zanim wejdę na lóżko potem na wozek i zacznę wszystko od początku, to upłynie tyle czasu i jeszcze się zmęczę. Rano mam na to tylko pół godziny. Gdy nie ma dziecka, to mogłabym poradzić sobie sama, jak kiedyś, ale wiem, że nie dam rady. Rano trzeba wejść na wiosła, zrobić koktail, kanapkę do pracy. Może dałabym radę, ale musiałabym wstać o 4. I co najistotniejsze, zużyłabym skromny zasób energii, który w swej łasce pozostawia mi Bestìa.
Dziś zrobiłam 110 machnięć . Nadal muszę wzmacniać plecy i brzuch.
...
Może pora przestać żreć i przygotować się do życia?

Poproszę chyba jednak, by był tu przez te 4 dni po pracy. Jakoś wytrzymam  i trochę czasu oszczędzę. Przez 2 lub 3 dni odbierze mnie z pracy mój przyjaciel, bo asystenta brak. Poproszę go, by pomógł mi ściągnąć buty - i znów cenny czas. Potem indyjski obiad i sen mniej więcej do 17. Albo 17.30. Wtedy powinnam ćwiczyć. Chociaż z taśmą. Wàtpię bym miała siłę na coś więcej. Ideałem byłaby jeszcze rundka ćwiczeń i rozciągaia przed snem oraz choć 15 minut w pracy. Przez ten dzień jednak, mam wrażenie, że cała uwaga i energia skupiona jest w mojej głowie. Powinnam myśleć też o ciele.

Wiem že rèce mi się trzęsą bo mięśnie brzucha i pleców  są tak słabe. Przecież gdybym non stop çwiczyła to by mi pomogło. Wiem to, a jednak nie dàżę do tej doskonałości. A powinnam.

Ivona staniała. I czyta w pdfy. Czytam "Spoołeczeństwo spektaklu", w końcu.

Niedziela

Lubię ćwiczyć, nawet z tą głupią taśmą. Wydzielają  się wtedy endorfiny.
Mama wyjeżdża zatroskana o mòj los tutaj przez kolejny tydzień. Poprosiła byłego, by trochę mi pomógł. Spoko, więc wiosła, kanapkę i koktail mam z głowy. A obojętny wzrok... cóż bywa i tak ☆

niedziela, 20 grudnia 2015

czwartek, 17 grudnia 2015

Agnieszka Milcz on Instagram: “Wigilia bez mózgu”

from Blog "Z Dołu" http://ift.tt/1QrcHQX

Następny tydzień

Poniedziałek
Wczoraj 140, dziś 150. Na wiosłach lewa noga już trochę się prostuje. Nie spadłam ani razu. Dziś minęło 3 tygodnie coaxilu. Czuję, że działa ok. Zawsze to jakieś wsparcie.
Mam trochę silniejsze plecy i brzuch od wioseł, ale tylko trochę, bo co to jest sto parę machnięć
...

Jutro pierwszy w życiu występ Tadzia. Z okazji świąt. Wszystko tym razem zgram gdzieś w przestrzeni.

Wtorek
Mama moja przeżywa, że codzień tak się męczę z tymi wiosłami. A ja jak zwýkle jestem w d... i muszę się trochę pomęcZyć.Zresztą i tak wszystko mnie męczy. Żadna nowość.

Środa
Poranki są okropne, bo nie myśli się wtedy logìcznie. Kosztem  rozciągania i przysiadów daję sobie 50 minut snu w tym tygodniu.

Wczoraj nawet udało się zrobić kilka fotek. Na żadnej nie wyszłam, gdyż byłam kurewsko zmęczona. Do tego tłum z dzieci, rodziców, babć itd. Hałas i atmosfera potrząsają moim mózgiem. Po 10 godzinach aktywności, bez odpoczynku nie ogarniam, nie przetwarzam. Ale jestem tu, na świątecznym spotkaniu w przedszkolu. Młody cieszy się, że przyszłam. Ciągle powtarza " To moja mama, gdzie moja mama?" Mega spostrzegawczy T chyba się zorientował, że coś nie tak z Mikołajem. Miał dziwną minę, przyjął prezent i powiedział, że chce do domu. Rozmyślał, bacznie obserwując ì bawiąc się nowym autkiem, choć tylko kółka  wystawały z pudełka. Być może zauważył, że ludzie zerkają na mnie, że się wyróżniam. W końcu nie jestem typową mamą. Nawet fakt24 chce o mnie pisać. Powiedział:" Jestem królem, ty jesteś księżniczką" 3 lateķ musi to sobie jakos poukładać. O czym tak intensywnie myślała jego mała główka? Może kiedyś mi powie.
...
Jutro mam wolne. Jutro mama wyjeżdża na kilka dni do Z. Zostaję sama, a przy młodym i robotach domowych pomoże mi mój tata i jego tata.

Czwartek
Nie mogę spać długo. Denerwuję się, bo dziś ma przyjść do mnie dziennikarka z fakt24. Wìadomo co to jest. Kontrowersyjne newsy nastawione na sensację. I ja taka jestem. Kontrowersyjna i sensacyjna- mama bez sił-z uszkodzonym mózgiem.
Czasy ogólnie są ciężkie, czy to dla zdrowych czy dla chorych. Nie czuję sìę z tego powodu bardziej poszkodowana, niż reszta świata.  ...

Nie było się czego bać. Było miło. Lubię być bohaterką różnych artykułów. I lubię, gdy ktośmnie odwiedza. Nawet Pan S z Mopsu. Lubię patrzeć jak pŕacują, jeśli będąc u mnie są akurat w pracy. Są mniej więcej w moim wieku. Robią pasjonujące rzeczy, pracują z ludżmi.

Piątek
Są dobrzy ludzie, którzy chcą mì pomóc. Każdemu z nich wysyłam moc energii, dobrej, najlepszej. Dzięki nim mój tyłeķ niedługo zasiądzie na czymś lepszym. To tak jakbym ķupiła sobie nowe zgrabniejsze nogi. Lżejsze. Pamiętam, że kiedyś napisałam o czyimś wózku, że jest wypasiony. Jakaś laska oburzyła się, że w ogóle jak można tak powiedzieć o wózku inwalìdzkim. Jest znacząca różnica mìędzy wózkiem za
800 ì za 15 tys. Trwałość i waga materiału, zwrotność, jazda po mieście i po domu. Mój wózio był całkiem niezły, ale ponad 10 lat temu. Na dobrym wózku można być aktywnym, bo na tandetnym to się nawet nie da jeździć, nie mówiąc już o prowadzeniu normalnego życia.
Mogłabym powiedzieć, że staram siè żyć normalnie. Ale po 16 latach choroby, z uszkodzonym mózgiem jest to zwyczajnie niemożliwe. Nie czuję się gorsza z  tego powodu że wìększość rzeczy jest poza moim zasięgiem. To nie moja wina, że jestem chora. Żyję sobie mìmo mroku, jakìm obdarza mnie stwardnienie rozsiane. W tym mroku każde najmniejsze światełko jest jak promień nadziei. Że warto wlec się dalej, nawet w żółwim tempie.

Sobota
Nie do wiary jak zwykłe zapalenie płuc w krótkim czasie rozkłada esemówę na łopatki.  Bestia nie zamierza oddawać tego co zabrała, korzystajàc z mojej słabości. Nie raz prawie płaczę na tych wiosłach. Nie to, żeby Bestia była taka silna. To raczej  ja jestem taka słaba. Gdybym przed zapaleniem reguralnie machała na tych cholernych wiosłach, pewnìe teraz nìe byłoby mi tak trudno na nie wrócić.
...
W świętach najlepsze jest to, że nikt nie wymaga od esemówy pieczenia i sprzątania.Dziś przez pół dnia przebywam w łóżku, podczas gdy Eggs i mój tata opiekują się Tadziem. Mam mało ruchu. Na ležąco rozciągam więc taśmę, co by całķiem nie stracić mięśni brzucha.
Choć nie raz we łzach, to codzień włażę na te wiosła. Kiedyś musi być lepiej.

Niedziela
Jest lepiej, ale tylko troszkę, na zachętę. Zrobiłam 123 wiosła, nie spadłam i w trakcie odpoczynku siedziałam prawie bez trzymanki. To znak, że na biodrach pojawiły się jakieś mięśnie.
...
Mój pomysł z podwieszką na suficie nie zostanie zrealizowany. Nikt z moich pomagierów nie podejmuje się wiercenia w  żelbetonie...
Po namyśle pomagier tata podejmuje temat. Biorę go trochę na litość mówiąc, że mam straszne zawroty głowy, bo wcale nie przebywam w pozycji stojącej. Zresztą to prawda..

Mikołaj w przedszkolu.


from Blog "Z Dołu" http://ift.tt/1ZdgDWx

Mikołaj w przedszkolu.


from Blog "Z Dołu" http://ift.tt/1ZdgDWu

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Powrót do pracy

Poniedziałek
Jutro już wreszcie wracam do pracki. Oszalałabym chyba codziennie tak siedząc bez sensu.

Wtorek jak sen. Nie ogarniam. Życie to dla mnie zbyt intensywne doznanie.

Sporo rzeczy zrobiłam dziś źle. Przede wszystkim to, že nie położyłam się tuż po pracy. Nie potrzebnie angažowałam się w cokolwiek po 15 . I tak padłam o 17 i spałam do 20 kompletnie rozwalając swój rytm. O 21 położyłam się spowrotem, ale spastyka tak wielka, że aż moja noga podskakiwała, nie dała mi już zasnąć. Łykam magnez, czekam na sen, wciskam zatyczki do uszu. Szum elektromagnetyczny słyszę i tak.

Środa
Mogłabym olać to wszystko. Tę pracę, nie wysilać się, nie wstawać tak rano. Spędzać czas na relaksie i ćwiczeniach. Ale każdego dnia gdy tu jestem, widzę coś bardzo ważnego. Zwykłych ludzi w autobusie, smroód miasta, codzienne życie o 8 rano. Przesuwam się i poruszam. Na kółkach, ale jednak. Jestem częścią krajobrazu. Jestem częścią świata. No i  kilka ģodzin terapii ręki. Od przypinania spinaczem dokumentu do teczki po zaciskanie pięści na poręczy w autobusie. Rano 50 przysiadów i  pòł godziny na wiosłach. Rehabilitacja z Maćkiem odroczona, bo spłukałam subkonto ostatnim wyjazdem.

... z myśli pewnej esemowy:

Wszystko ma swó początek i kres. Czasami trzeba pozbyć się marzeń, żeby przetrwać, czasem trzeba wybrać mniejsze zło, lecz co to znaczy mniejsze i dla kogo. Spróbować cieszyć się, nie z tego, że coś skończyło się, lecz że w ogóle było. Tylko jak to zrobić? Na to pytanie istnieje tysiące odpowiedzi, albo nie ma żadnej.

Tadek jest moją rehabilita cją. Nie mogłam doczekać sìę tego momentu. Ŕobimy razem różne ćwiczenia logopedyczne. Uczę się wierszyków. Ťo chyba jakiś trening dla esema.

Czwartek
Zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy muszę olać młodego, wcisnąć zatyczki i iść spać, bo jestem zmęczona. Dobrze, że jest ktoś, kto zrobi za mnie wszystko i mogę spać spokojnie. W co więc mogę, angażuję się na maxa. Dziś uczę się wierszyka o języku- akrobacie. A jak moje akrobacje? Bez pleców i brzucha nie mam  co marzyć o wièkszej sprawności. Przeprosiłam więc wiosła. Ćwiczę codziennie. Ledwo na nich usiedzę, ku uciesze mamy, która mnie z nich dźwiga, gdy chcę wejść, zejść lub z nich spadnę. Na więcej, niż 108 machnięć nie miałam dziś siły. Na razie te ćwiczenia nie są zbyt komfortowe. Nie mogę wyprostować nóg i lecę w prawo. Biodra są zbyt słabe, by swobodnie siedzieć na tyłku. Ale wiem, że jeszcze ze dwa tygodnie i będzie lepìej.

Piątek i sobota.
Zgodziłam się na artykuł w fakt24. Wiadomo jakie tam są tytuły. Niby kontrowersyjne, szokujące. Zobaczymy. Obym tego nie żałowała.
...
No dobra, trzymam się tych wioseł na razie. Zapalenie płuc znacznie osłabiło mój grzbiet, biodra i tak już wcześniej słabe. Muszę je odbudować, a wiosła są dobre do tego. Dziś dałam radę zrobić 130 w partiach po 10. Napinało mi siè wszystko, co nie rusza się gdy tylko jeżdżę. Na wiosłach to już nie jest siedzenie takie jak kiedyś. Jeszcze parę lat temu zsuwałam się z wózka na siedzonko o szerokości mojego tyłka, łapałam za wiosła i nimi machałam. Dziś bez pomocy nie wejdę. Gdy łapię za wiosła i próbuję się odepchnąć, drżą mi ręce. Gdy już się odepchnę, jakoś to idzie, lecz przez przodozgięcie miednicy nogi zwijajà się do środka, kolana łączą i ciało walczy. O to, by nie gibnąć w prawo. Ale gdy tak macham, coś jednak się napina. Śmieszna to scena, bo przy tym wszystkim z nosa zwisa mi rurka z tlenem. Zobaczymy co będzie, ćwiczę dalej.
...
Coaxil sprawia, že czasem ogarnia mnie szczęście, takie prawdziwe. Doktor sugerował, żebym na wiosnę spróbowała sama poradzić z depresją. Zobaczymy.
Nic nie cieszy mnie bardziej, niż świadomość, że gdzieś jest lepiej. Mama zasnęła przede mną i nie musiałam jej budzić, by przesiąść się na łóżko. Dałam radę sama. Nie wiele mi trzeba do sz
Nawet nie dobija mnie fakt, że wzrok pogorszył mi się o kolejne dwie dioptrie, a uszkodzenie nerwu wzrokowego zaczyna być widoczne również na prawym oku. Lewe już mi ta bestia widocznie całkiem zjadła i ostrzej dobrała się do tego ostatniego, które jeszcze cokolwiek widzi. Spokojnie. Nigdy nie spotkałam kogoś zupełnie  niewidomego z powodu esema. Co najwyżej mało spostrzegawczego. Jeśli będzie to szło w takim tempie, jak dotychczas, o ile w ogóle, to nie mam co się martwić. Na zapas.

Niedziela
Chyli się ku końcowi. Mama dziś powiedziała, że czasem jej siè wydaje, że gramy w jakimś filmie.
Nieśmiało zamierzam uruchomić procedurę "Nowy wózek".  Można dostać od systemu jakieś dofinansowanie. Mam już wniosek. Muszę tylko mieć skierowanie z odpowiednim kodem.
Mój wózek po 10 latach ma już dość.