poniedziałek, 7 grudnia 2015

Powrót do pracy

Poniedziałek
Jutro już wreszcie wracam do pracki. Oszalałabym chyba codziennie tak siedząc bez sensu.

Wtorek jak sen. Nie ogarniam. Życie to dla mnie zbyt intensywne doznanie.

Sporo rzeczy zrobiłam dziś źle. Przede wszystkim to, že nie położyłam się tuż po pracy. Nie potrzebnie angažowałam się w cokolwiek po 15 . I tak padłam o 17 i spałam do 20 kompletnie rozwalając swój rytm. O 21 położyłam się spowrotem, ale spastyka tak wielka, że aż moja noga podskakiwała, nie dała mi już zasnąć. Łykam magnez, czekam na sen, wciskam zatyczki do uszu. Szum elektromagnetyczny słyszę i tak.

Środa
Mogłabym olać to wszystko. Tę pracę, nie wysilać się, nie wstawać tak rano. Spędzać czas na relaksie i ćwiczeniach. Ale każdego dnia gdy tu jestem, widzę coś bardzo ważnego. Zwykłych ludzi w autobusie, smroód miasta, codzienne życie o 8 rano. Przesuwam się i poruszam. Na kółkach, ale jednak. Jestem częścią krajobrazu. Jestem częścią świata. No i  kilka ģodzin terapii ręki. Od przypinania spinaczem dokumentu do teczki po zaciskanie pięści na poręczy w autobusie. Rano 50 przysiadów i  pòł godziny na wiosłach. Rehabilitacja z Maćkiem odroczona, bo spłukałam subkonto ostatnim wyjazdem.

... z myśli pewnej esemowy:

Wszystko ma swó początek i kres. Czasami trzeba pozbyć się marzeń, żeby przetrwać, czasem trzeba wybrać mniejsze zło, lecz co to znaczy mniejsze i dla kogo. Spróbować cieszyć się, nie z tego, że coś skończyło się, lecz że w ogóle było. Tylko jak to zrobić? Na to pytanie istnieje tysiące odpowiedzi, albo nie ma żadnej.

Tadek jest moją rehabilita cją. Nie mogłam doczekać sìę tego momentu. Ŕobimy razem różne ćwiczenia logopedyczne. Uczę się wierszyków. Ťo chyba jakiś trening dla esema.

Czwartek
Zawsze mam wyrzuty sumienia, gdy muszę olać młodego, wcisnąć zatyczki i iść spać, bo jestem zmęczona. Dobrze, że jest ktoś, kto zrobi za mnie wszystko i mogę spać spokojnie. W co więc mogę, angażuję się na maxa. Dziś uczę się wierszyka o języku- akrobacie. A jak moje akrobacje? Bez pleców i brzucha nie mam  co marzyć o wièkszej sprawności. Przeprosiłam więc wiosła. Ćwiczę codziennie. Ledwo na nich usiedzę, ku uciesze mamy, która mnie z nich dźwiga, gdy chcę wejść, zejść lub z nich spadnę. Na więcej, niż 108 machnięć nie miałam dziś siły. Na razie te ćwiczenia nie są zbyt komfortowe. Nie mogę wyprostować nóg i lecę w prawo. Biodra są zbyt słabe, by swobodnie siedzieć na tyłku. Ale wiem, że jeszcze ze dwa tygodnie i będzie lepìej.

Piątek i sobota.
Zgodziłam się na artykuł w fakt24. Wiadomo jakie tam są tytuły. Niby kontrowersyjne, szokujące. Zobaczymy. Obym tego nie żałowała.
...
No dobra, trzymam się tych wioseł na razie. Zapalenie płuc znacznie osłabiło mój grzbiet, biodra i tak już wcześniej słabe. Muszę je odbudować, a wiosła są dobre do tego. Dziś dałam radę zrobić 130 w partiach po 10. Napinało mi siè wszystko, co nie rusza się gdy tylko jeżdżę. Na wiosłach to już nie jest siedzenie takie jak kiedyś. Jeszcze parę lat temu zsuwałam się z wózka na siedzonko o szerokości mojego tyłka, łapałam za wiosła i nimi machałam. Dziś bez pomocy nie wejdę. Gdy łapię za wiosła i próbuję się odepchnąć, drżą mi ręce. Gdy już się odepchnę, jakoś to idzie, lecz przez przodozgięcie miednicy nogi zwijajà się do środka, kolana łączą i ciało walczy. O to, by nie gibnąć w prawo. Ale gdy tak macham, coś jednak się napina. Śmieszna to scena, bo przy tym wszystkim z nosa zwisa mi rurka z tlenem. Zobaczymy co będzie, ćwiczę dalej.
...
Coaxil sprawia, že czasem ogarnia mnie szczęście, takie prawdziwe. Doktor sugerował, żebym na wiosnę spróbowała sama poradzić z depresją. Zobaczymy.
Nic nie cieszy mnie bardziej, niż świadomość, że gdzieś jest lepiej. Mama zasnęła przede mną i nie musiałam jej budzić, by przesiąść się na łóżko. Dałam radę sama. Nie wiele mi trzeba do sz
Nawet nie dobija mnie fakt, że wzrok pogorszył mi się o kolejne dwie dioptrie, a uszkodzenie nerwu wzrokowego zaczyna być widoczne również na prawym oku. Lewe już mi ta bestia widocznie całkiem zjadła i ostrzej dobrała się do tego ostatniego, które jeszcze cokolwiek widzi. Spokojnie. Nigdy nie spotkałam kogoś zupełnie  niewidomego z powodu esema. Co najwyżej mało spostrzegawczego. Jeśli będzie to szło w takim tempie, jak dotychczas, o ile w ogóle, to nie mam co się martwić. Na zapas.

Niedziela
Chyli się ku końcowi. Mama dziś powiedziała, że czasem jej siè wydaje, że gramy w jakimś filmie.
Nieśmiało zamierzam uruchomić procedurę "Nowy wózek".  Można dostać od systemu jakieś dofinansowanie. Mam już wniosek. Muszę tylko mieć skierowanie z odpowiednim kodem.
Mój wózek po 10 latach ma już dość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz