niedziela, 27 grudnia 2015

Tydzień przetrwania po raz enty


Poniedziałek
Pamiętam czasy, gdy mimo wózka prałam, sprzątałam, gotowałam, kroiłam, zmywałam, czyli robiłam to wszystko, czego nie robię teraz.  Ćwiczyły przy tym mięśnie brzucha, pleców, rąk. Teraz one są słabe i w związku z tym gdy zamierzam coś zrobić trzèsà mi siè ręce. Próbuję to odbudować wiosłami i taśmami. Na wiosłach ogranìcza mnie czas i siły, ale w taśmach nie ogranicza mnie nic i dlatego będę nosić je wszędzie i non stop ćwiczyć, nawet w pracy. Tak postanawiam i niech mi ta wzniosła idea przyświeca w tym tygodniu.
Jak założę sobie, że non stop, to może chociaż 'dużo' z tego wyjdzie. Rehabilitacyjny kodeks Esemity mówi, że ma być mało powtórzeń, więc zrobię powiedzmy 10 i przerwa. Albo w ogóle koniec bez przerwy, zależnie od sytuacji. Jest mnóstwo sytuacji, w których mogłabym to robić. Machnàć parę razy z taśmą w rękach, na biodrach, czy z tyłu na karku. Byle bym o tym pamiętała. Cóż innego mam do roboty? Sama koncentracja na jakiejś czynności jest robotą obciążającą mnie na maksa.  Jednak gdy tak leżę w łóżku i planuję kolejny dzień I  nie kręci mi się w głowie i nie przeszkadza minus 9 na oczach. Wtedy wszystko wydaje  się takie osiągalne.
...
Pan były pomógł mi wejśç na wiosła. Poobijałam się i dwa razy mój tyłek walnął o metalową ramę. Moja matka pomaga mi jakoś delikatniej. Kiedy tylko sobie przypomniałam, machałam też z taśmami. Pozamiatał koci żwirek i poszedl sobie, dodając, że przez to, że musi tu przych
Odzić nie pójdzie nawet na piwo i jeszcze, że sylwestra będzie świętował tak hucznie, że raczej nie przyjdzie w piątek. Przykro mi, lecz puszczam to obojętnie przez uszy. Spowrotem idę spać, by odpocząç jeszcze chwilę przed trzema dniami pracy.
...
Nigdzie nie idę w tym roku. Jestem zbyt słaba, więc nie  dążę do niczego. A co tam, kto wie, może przede mną jeszcze wiele ciekawych sylwestrów? Jak ten jeden spędzę sama nic się nie stanie.

Dziś w ciszy i spokoju mogę iść spać naprawdę wcześnie. Pobudka o 4.30, wyjście z domu o 8. Biore ze sobą taśmę.
...
Choć bardzo mnie to męczy, lubię chodzić do pracy. Podstawą do przetrwania dnia pracy jest energetyczne śniadanie dla mózgu. Dobre papu z kaszy, bananów i różnych dodatków daje mi moc gdzieś do południa. Potem łykam dwa bodymaxy, jakiś magnez i trwam na posterunku do 15, a wièc do czasu powrotu do domu

Wtorek
Ćwiczenie na wiosełkach idzie mi średnio. Ciągle mam zawroty głowy, nie wyprostowuję nóg i jestem na granicy spadania. To minimum, które jestem w stanie z siebie wykrzesać nie przynosi piorunujących efektów. Poddać się nie mogę, bo będzie jeszcze gorzej. Gdy dojeżdżam do pracy, mam jeszcze chwilę, którą wykorzystam na ćwiczenia z taśmą.

Środa
I jak idą mi te ćwiczenia z taśmą? Rano raz, w každej możliwej pozycji z pięciokrotnym powtórzeniem. W pracy dwa razy to samo, a po pracy nic. Mało. Miało być non stop. Zobaczymy dziś.
Można też powiedzieć, że z pomocą cudzych rąk wykonałam dwa pierwsze kroki w procedurze "nowy wózek" a więc mam podbite skierowanie w NFZ. To wyczyn, bo do specjalisty dlugo się  czeka i jeszcze trzeba jechac na Chałubińskiego po głupią pieczątkę. Mam to- cudzymi rękami.

Czwartek
Mój kolega pisze tak stresie  : "Po diagnozie byłem w stresie, trudny był to dla mnie okres. Z upływem czasu nie tyle nauczyłem się radzić sobie ze stresem, co go unikać. Wiedziałem, że takie napięcie może spowodować rzut choroby. Boję się tego. Przez ostatnie pół roku borykałem się ze stresem, którego nie dało się uniknąć. Zacząłem więc radzić sobie z nim, skupiając się na tym, co sprawia mi przyjemność: rysowałem, zagłębiłem się też w fotografowanie. Nie uważam się za artystę, choć nieliczne moje rysunki mają jakąś tam wartość artystyczną (tego dowiedziałem się od aktorów, których rysowałem). Dla mnie to jest głównie sposób na radzenie sobie ze stresem. Analizując moje życie emocjonalne, psychiczne i uczuciowe doszukałem się przyczyny ostatnich moich zawirowań emocjonalnych. Trudno mi było odejść od tego, ale zrozumiałem, że walka o własne zdrowie jest przede wszystkim. Podjąłem decyzję wbrew swojemu uczuciu, chociaż mnie to boli, poczułem też ulgę. Zrobiłem tak, by odnaleźć mój spokój ducha, bo tylko tak mogłem uniknąć dręczącego mnie od kilku miesięcy stresu.  Dołączony link do artykułu polecam głównie ludziom chorym, którzy tak jak ja pogubili się w tej wbrew pozorom prostej drodze życia. "

Po czterech l eseem podsunàł mu wózek pod d. Mnie po sześciu. Głównie dzièķi stresowi- jednego z głównych dań Bestii.
Życzè sobie, by w 2o16 nie zabrała mnie za dužo, wzięła niezbyt wiele i oddała chociaż trochę. Ja ze swojej strony życz sobie robić co w mojej mocy, by tak właśnie siè stało.

Piątek
Śliczna đziś  pogoda. Nowy rok się zaczął. Ja dziś tež siedzę sama. Po sylwestrze nikt raczej tu nie przyjdzie. Nie jest źle.: Zrobiłam jakieś śniadanie. Na wiosła nawet nie próbuję sama wchodzić.
Ćwiczę więc z taśmami, żeby w ogóle coś ćwiczyć
Sylwestrowy wietszyk mojej ulubionej esemowej poetki:
"Nie będę tańczyć
Ni pić szampana,
Nie wstanę jutro
Więc skacowana

Nie będę tańczyć,
Sukni nie włożę
I się do łóżka
Spać zaraz położę

Nie bolą nogi
Nie tańcowały
I nie drżą usta
Nie całowały

Serce spokojnie
Sobie pracuje
Rytm zachowany
Bo nic nie czuje

Wieczór jak co dzień
Nic się nie dzieje
Nikt więc nie płacze
Nikt się nie śmieje

Ktoś gdzieś się bawi
Rozmowa toczy
W lustrze dostrzegasz
Swe puste oczy

Stary Rok żegnasz
Zupełnie sama
I cicho szepczesz
Byle do rana

Przyjdzie Rok Nowy
Co było, nie wróci,
Bardziej to cieszy?
Czy bardziej smuci?"

Sobota
Stanowczo muszę kupić coś innego do ćwiczeń,  bo na wiosłach to już jest zbyt dužy przypał. Zbyt wiele mięśni mam nieczynnych, żeby się wgl na tym utrzymać. Nie wiem czy ktoś wymyślił wiosła dla niepełnosptawnych albo coś w tym stylu. Jakiś przyŕząd, który stabìlnie cię trzyma, ale można ćwiczyć plecy, brzuch ręce. Poszukam.
...
Tak się boję. Bo mi gorzej. Gorzej gdy i tak jest źle   oznacza total klęskè. Utrata niezależności, kalectwo, czyli to czego každy esemowiec boi siè najbardziej. Nie sądziłam, ze to nadejdzie. Spoko, tylko, że jeszcze trzeba żyć, mieć swoje sprawy, pracę. Jakoś nie chce mi się tego oddawać.
...
5 dni w domu z okazjii długiego weekrndu. Wiosła codziennie oprócz wczoraj. Taśmy dużo. Chociaž to.

Niedziela

Przez te 5 dni obejrzałam kilka sezonów 'walking dead'. Dobrze że nawet przed chorobą lubiłam spędzać czas w samotności. Więc teraz nie mam bólu o to, gdy sporo czasu spędzam w ten sposób. Otoczona dwoma kotami, z  jedzonkiem. Oglądam i czytam, czyli robię to na co nie mam sił gdy muszè być aktywna. A przeciež tak  bardzo tego chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz