poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od poniedziałku do niedzieli

Poniedziałek
Sìę żyje, jak zwykle, codziennie. Mój były się wkurzył o ten artykuł w fakt24. Twierdzi, że to nie prawda, że mnie zostawił. A co, może miałam od niego wsparcie, zrozumienie, zaangażowanie i dobre bzykanko? Może rodzinę? Nic z tych rzeczy i wrècz przeciwnie. Raczej nie zamieniałabym tych dòbr  na własnà matkę. Nikt nie chciałby mieszkać ze starymi po trzydziestce. A ja nie mam wyjścia, bo choroba mnie trzepnęła.
A mam małe dziecko. Nie mam do byłego pretensji, że nie dał rady wziąć na siebie cièżaru, jakim jestem ja.

Wtorek i środa
Praca i potem mam wolne. Nìe mam wielu wnìosków z tych dwóch dni. Codzień ćwiczę na wiosełkach. Czy mam jakiś cel? W moich mini celach ambicje muszę stale zaniżać. Jeszcze parę miesięcy temu myślałam o staniu, a dziś jest to zupełnie nierealne. Nie byłabym dobrym sportowcem. Więc mam taki mały cel, by po prostu siedzieć na nich normalnie, wyprostować nogi, odchylić się do tyłu. Gdy to osiągnę, mogę dopiero pomarzyć o czymś więcej. Dopiero gdy to osiągnę, a nie będzie to szybko, bo proporcja ćwic
zeń i leżenia jest nieco nierówna.

Czwartek
No i była wigilia w gronie przyjacioół i rodziny.

Piątek
Czasem, gdy odwiedzam rodzinę słyszè "Zmizerniałaś Agnieszko". Widać jestem coraz mizerniejsza. A može w ogóle juz wyglądam jak ogórkowa mizeria. Ch... z tym. Robię co mogę.

Dopiero dziś uświadomiłam sob że pojutrze mam szkołę přzetrwanìa. Mój głòwny pomagier, menager  wyjeżdża na sylwestra. Zostaję niemal sama. Mam przyjaciòł, ktÓrzy mi pomogą w awaryjnych sytuacjach. No ale nikt z nich nie będzie przecież mieszkał ze mną i robilł to wszystko, co robi ona. Tadka zabiera ze sobą więc odchodzi mi stŕes związany z dzieckiem. Nie wiem jak długo to będzie trwało. Tydzien może. Przežyłabym, gdybym nie musiała robiç nic poza siedzeniem tutaj, w moim betonowym więzięniu półotwartym.
Jutro opiszè mój plan bojowy na ten truđny czas

.tymczasem  wklejam nocne przemyślenia pewnego młodego Esemity.
"SM  Sama  Miłość !

,,Spełnienie''
Z moich obserwacji życia wynika że marzenia nie spełniają się wtedy gdy tego się oczekuje, tylko wtedy gdy traktuje się to całkiem na luzie, bez oczekiwania. Jako przykład podam ,,samotność''. Natchnęła mnie do tego Kasia Flower Przybył, Dzięki Kasiu :)
Zawsze gdy pragnąłem towarzystwa to spędzałem czas w samotności i odwrotnie, gdy pragnąłem samotności to niestety, nie wiadomo skąd brało się towarzystwo. Tak jest z każdym marzeniem, spełnia się wtedy gdy już się nie oczekuje. Im bardziej czegoś pragnę, tym bardziej to się oddala i odwrotnie. Każde spełnienie wymaga odpowiedniej ilości czasu. Są takie sytuacje że marzenie spełnia się prawie natychmiast, ale są też takie że latami trwa ich spełnienie.
Kasiu im mniej pragnę tym więcej otrzymuję !
6Pokochałem swoją samotność i jestem szczęśliwy :) "

Sobota
Moje serce rozpada się na milion kawałków, gdy widzę jak on patrzy na mnie obojętnym wzrokiem. Dlatego zastępcą głównego pomagiera zostanie ktoś inny. Był w Iraku, widział zwłoki i umie założyć wenflon. Nie straszne mu więc zadania w domu inwalidki,  która niewiele robi, jak już to wolno. Na przykład takie wejście na wiosła. Mi to zajmie z 10 min, o ile nie spadnę przekładając nogi. Bo jak spadnę, to już mogę sobie dać spokój, bo zanim wejdę na lóżko potem na wozek i zacznę wszystko od początku, to upłynie tyle czasu i jeszcze się zmęczę. Rano mam na to tylko pół godziny. Gdy nie ma dziecka, to mogłabym poradzić sobie sama, jak kiedyś, ale wiem, że nie dam rady. Rano trzeba wejść na wiosła, zrobić koktail, kanapkę do pracy. Może dałabym radę, ale musiałabym wstać o 4. I co najistotniejsze, zużyłabym skromny zasób energii, który w swej łasce pozostawia mi Bestìa.
Dziś zrobiłam 110 machnięć . Nadal muszę wzmacniać plecy i brzuch.
...
Może pora przestać żreć i przygotować się do życia?

Poproszę chyba jednak, by był tu przez te 4 dni po pracy. Jakoś wytrzymam  i trochę czasu oszczędzę. Przez 2 lub 3 dni odbierze mnie z pracy mój przyjaciel, bo asystenta brak. Poproszę go, by pomógł mi ściągnąć buty - i znów cenny czas. Potem indyjski obiad i sen mniej więcej do 17. Albo 17.30. Wtedy powinnam ćwiczyć. Chociaż z taśmą. Wàtpię bym miała siłę na coś więcej. Ideałem byłaby jeszcze rundka ćwiczeń i rozciągaia przed snem oraz choć 15 minut w pracy. Przez ten dzień jednak, mam wrażenie, że cała uwaga i energia skupiona jest w mojej głowie. Powinnam myśleć też o ciele.

Wiem že rèce mi się trzęsą bo mięśnie brzucha i pleców  są tak słabe. Przecież gdybym non stop çwiczyła to by mi pomogło. Wiem to, a jednak nie dàżę do tej doskonałości. A powinnam.

Ivona staniała. I czyta w pdfy. Czytam "Spoołeczeństwo spektaklu", w końcu.

Niedziela

Lubię ćwiczyć, nawet z tą głupią taśmą. Wydzielają  się wtedy endorfiny.
Mama wyjeżdża zatroskana o mòj los tutaj przez kolejny tydzień. Poprosiła byłego, by trochę mi pomógł. Spoko, więc wiosła, kanapkę i koktail mam z głowy. A obojętny wzrok... cóż bywa i tak ☆

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz