środa, 11 września 2013

Soma znaczy ciało

"No i co nie zabije to wzmocni, to nieprawda. Co nie zabije to, nie zabije, wcale nie musi wzmacniać. Potrafi sponiewierać i zostać na całe życie." J. Walkiewicz.
Gdy na skutek wypadku lub choroby cialo zostanie uszkodzone, psychika odpowiada. Mowa o zaburzeniach somatopsychicznych, czyli zmianach w psychice wywołanych przez obecność tego, co uszkadza ciało. Wpływ na sytuację kalectwa może być mizerny, naturalne jest więc to, że organizm chce się do niej zaadoptować. To wydaje się konieczne, choć nie dla każdego. Choroby to jeden z powodów, dla których ludzie decydują się na samobójstwo. W 2011 było 250 przypadków bezpowrotnego wyexitowania się z Polski, a powodem była przewlekła choroba. Przewlekła, czyli taka, która nie ma końca. Przyznam, że w ciągu 14 lat moich zmagań z sm, wiele razy miałam ochotę przerwać cierpienie, które kondensowało się na różne sposoby. Moja sprawność była coraz mniejsza, moja wolność była coraz bardziej ograniczona. Ciekawe, że jestem w stanie mówić o tym dopiero po 8 latach spędzonych na wózku. To pewnie jest dowód na to, że ta wojna samego ze sobą jest procesem tak samo przewlekłym, jak choroba. Facet o nazwisku Cohn twierdzi, że istnieje 5 stadiów reakcji człowieka na własną niepełnosprawność. Nie trudno zgadnąć, że najpierw jest szok. I zaprzeczenie, że coś takiego stało się właśnie mi. Na tym etapie najtrudniej pogodzić się z tym, że dotychczasowe życie trzeba bardzo głęboko przewartościować. Informacja o kalectwie, to zazwyczaj news nie tylko dla ciebie. Reakcje otoczenia bywają różne i mają fundamentalny wpływ na to, co z tobą dalej. Jak już wyjdziesz z szoku, to najchętniej szybko byś się wyleczył. Moim zdaniem to bardzo niebezpieczna faza, bo chwytasz się wszystkiego, nawet kosztem czegokolwiek. W tym miejscu przypomina mi się historia sportowca Jacka Gaworskiego, który wielokrotnie upubliczniał swoją rozpaczliwą walkę, ale o co? O uleczenie stwardnienia rozsianego? Wiem, że nie mam prawa oceniać czyjegoś poczucia, że walczy, ale wydaje mi się, że to trochę bez sensu. Tacy ludzie kojarzą mi się ze zwierzętami, które ze strachu zabijają się same, zamiast spróbować posłużyć się rozumem. Pani Gaworska rozpaczała, że oddała nawet obrączki ślubne w zamian za zwiększenie prawdopodobieństwa tego, że jej mąż będzie uleczony.(chyba musiałby być pierwszy) Takich ludzi pełen jest łódzki gabinet doktora Selmaja, jednego z niewielu kolesi, którzy chcą się jeszcze bawić w leczenie esema. Z całej Polski jeżdżą do niego pielgrzymki ludzi, którzy wierzą w to, że mają szansę na powrót do tego, co było wcześniej. Mi szkoda było 5 stów na wizytę, więc kiedy byłam w fazie oczekiwania na wyleczenie, to spróbowałam bioenergoterapii wspomaganej jakimiś ziołami. Olałam to po tygodniowej obstrukcji, ale skierowało to moje poszukiwania na stronę bardziej dietetyczną, niż farmakologiczną. Trafiłam kiedyś na artykuł, w którym babka pisała, że różne choroby są efektem masowej zmiany sposobu odżywiania się rozwiniętych społeczeństw. Miejsce orkiszu, najstarszego gatunku pszenicy zajął glutaminian sodu. Flora bakteryjna jelit nie zdążyła się przystosować do takiej zmiany i nie chroniła ciała przed powolnym wnikaniem do organizmu całego syfu, którym przez lata karmili nas mądrzejsi decydenci. Co bym dała, żeby od razu wiedzieć, że chipsy, czy margaryna mogą zniszczyć mój mózg. Opłakiwanie strat, to kolejna faza przechodzenia przez kalectwo. Wtedy właśnie pada pytanie „Dlaczego?” W tym okresie najłatwiej o samobójstwo, bo najmniejsza jest wiara w to, że życie ma jeszcze jakiś sens. Potem przychodzi prawdziwa próba charakteru, która u jednych biegnie w neurotycznym, a u innych w pozytywnym kierunku. To faza zachowań obronnych. Pozytywni ćwiczą i się rozwijają, a neurotycy izolują się i myślą „Co by było gdyby…” (po co jadłam te czipsy). Pozytywni „eksplorują sytuację”, a neurotycy w niej się duszą. Też kosztem czegokolwiek i co gorsza kosztem tego, co zostało. W końcowej fazie ostatecznego przystosowania następuje rekonstrukcja nadszarpniętego nieco systemu wartości i nawet neurotyczne zachowania mogą pójść w tę pozytywniejszą stronę. Człowiek akceptuje to, co nieuniknione i gotów jest zrezygnować z tego, co niemożliwe. Ogólnie zwiększa się jego elastyczność myślowa i gotowość do szukania profesjonalnych rozwiązań swoich problemów. Szkoda tylko, że to wszystko tak długo zajmuje, ale cieszę się, że wszystko to udało mi się ogarnąć przed 30.

10 komentarzy:

  1. Hej, trafiłam tu z artykułu w WO i widzę, że naprawdę masz coś do powiedzenia, będę tu zaglądać :)

    Dziękuję, że piszesz uczciwie, jak wygląda sytuacja. I że piszesz też o zagrożeniach. Bo media nieświadomie naganiają ofiary różnym ludziom wmawiającym, że da się wyleczyć nieuleczalne, a w pewnym momencie trzeba po prostu spokojnie oddzielić możliwe od niemożliwego, żeby skupić się na tym, co możliwe. Chorujący celebryci mogą wydawać nie swój majątek na kolejne fatamorgany, nawet na jeżdżenie po świecie i kolejne eksperymenty. Wszystko pod hasłem "jestem taki silny, więc walczę zamiast się poddać, jak reszta". Zwykłych ludzi nie stać na sprawdzanie kolejnych fikcji, a często są o wiele silniejsi.
    W codzienności bez celebryckich ułatwień. Tylko niestety w mediach brakuje mówienia wprost o tym, jak naprawdę wygląda sytuacja, kiedy już Cię choroba/niepełnosprawność spotka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "oddzielić możliwe od niemożliwego..."Zgadzam się Marto z tobą w 100% .Pozdrawiam autorkę bloga.

      Usuń
  2. Sam bym lepiej nie napisał. Dokładnie to samo mnie spotkało stadium po stadium z tym że ja jestem na etapie, że może jednak medycyna transplantologiczna będzie szybsza od choroby kiedy już przyjdzie na mnie kolej :) Więc sobie gadam z ośrodkiem w Angli żeby mieć na koniec czyste sumienie, że zrobiłem wszystko co mogłem. Jedyne czego zazdroszczę (ale tak pozytywnie) to facet i dzieciak. Mnie to raczej ominie, może i lepiej bo ja i odpowiedzialność to raczej niedobrana para:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam tutaj z WO, świetnie piszesz!
    ale jesteś pewna, że chodziło Tobie o glutaminian, a nie o gluten?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to, co zawsze na opakowaniach napisane, ale równie dobrze mógłby to być gluten ;)

      Usuń
  4. http://wyborcza.pl/1,75400,14756661,Medyczna_bomba__odkryto_chemiczny_guzik__ktory_zatrzymuje.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza
    Mam nadzieję,że to prawda.Życzę tego sobie i wszystkim chorym.

    OdpowiedzUsuń