poniedziałek, 24 marca 2014

Stylowo i rozwojowo na wózku

Pewnie pisałam (i zdjęcia wstawiłam), że biorę udział w sesji foto, do której sama z siebie się zgłosiłam. Można powiedzieć, że to kolejny punkt w moim rozwoju, więc…

Czytałam niedawno esemową biblię, czyli „Potęgę Podświadomości”, Murphy’ego. Natchniona, więc jestem pozytywnym myśleniem i pragnę czasem korzystać z życiowych sytuacji, które mi się przytrafiają. Z takim nastawieniem odpowiedziałam czym prędzej na ogłoszenie skierowane, jak najbardziej właśnie do mnie. Kryterium było przecież tylko jedno: esemówa na wózku, która da się sfotografować. W imię działalności esemowej fundacji "NeuroPozytywni" założonej przez prawdziwą wymiataczkę. I okazuje się, że jej siedziba jest niedaleko i pracują tam ludzie z podobnym doświadczeniem. A więc jakaś szansa do wykorzystania- to widać nawet z uszkodzonym nerwem wzrokowym.

Nawet przed tą natchnioną książką myślałam dość pozytywnie, nawet tak, że w końcu trafi się coś. Coś dla mnie. Coś, co mnie aktywizuje i sprawi, że nie będę się czuć najgorszym z najgorszych śmieci i społecznych odpadków, który wziął się za rodzenie dzieci. Nigdy nie wiedziałam jak to zrobić, żeby oddać się pod opiekę fundacji, która jest przecież stworzona dla takich ludzi, jak ja i przez ludzi takich ,jak ja. Nie wiedziałam, a tu proszę. Pewnym kompleksem moim było to, że nigdy nie pracowałam zawodowo. Zraziłam się do tego, gdy tuż po maturze zapragnęłam zostać barmanką z przypadku. Wtedy na własnej skórze przekonałam się czym jest ubytek mielin. Patrzyli w tej pracy dziwnie na mnie, gdy tłukłam naczynia i nie dawałam rady non stop robić na stojąco. Od tej pory wydaje mi się, że nie dla mnie jest ścieżka kariery. Gdzieś w podświadomości mam ciągle to uprzedzenie i jest to jedna z barier, która tkwi w mojej głowie.

Nie mogę ciągle przebywać w tym urazie i pora byłaby się w końcu ogarnąć. Kto wie, może i ja mogę być mega mózgiem bez mieliny, który zrobi coś rozwojowego w temacie. Dlatego chcę wykorzystać szansę, którą los podaje mi na tacy pod sam nos.

Wszystko pięknie, ale co z młodym? Na razie, mogę korzystać z okresowej pomocy mamy i w tym właśnie czasie mogę na poważnie zająć się sobą. O resztę pomartwię się gdy już to nastąpi, o ile w ogóle.

W pewnym sensie to, że zostałam pozytywnym wzorcem niepełnosprawności (a może po prostu wiosna…) tchnęło we mnie bardziej rozwojowy wiatr. Niezależnie od powyższego, pewnego dnia wraz z sąsiadami poszliśmy na protest rodziców i ich niepełnosprawnych dzieci. Koleś, który chciał się podpalić uznał, że Tadek to przyszły premier i w sam raz pasuje na wręczającego petycję. Tym sposobem nasza trójka nieoczekiwanie wbiła się do klimatycznego budynku Prezesa Rady Ministrów. Było to mega ciekawe doświadczenie. Jako człowiek z samiuśkiego dołu czułam się trochę onieśmielona majestatem miejsca spotkań decydenckich elit. Czekali tam na nas Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz, Duda, Seredyn i ich kolesie. Atmosfera była napięta, a mój syn i jeszcze jeden chłopiec rozluźniali ją, jak to dzieci i zajadali się słodyczami, którymi nas poczęstowano. Pod koniec spotkania gadałam z tymi ludźmi i w swój wątły sposób próbowałam ich zbajerować faktem, że jestem za tym, żeby niepełnosprawni byli samodzielni. Głupio mi, że mam aż takie trudności w przekazaniu w czasie rzeczywistym tego, o co mi chodzi. Los jednak mi sprzyjał i padł temat mojego ewentualnego wejścia na rynek pracy. Popłynę zatem na tej fali i opisywać będę jak mi to idzie.

Wózkowa matka w 2014 r. zapragnęła pokonać przynajmniej to jedno uprzedzenie, o którym wyżej napisałam. Jestem pełna obaw, ekscytacji i wiary w to, że może przecieram jakiś szlak dla innych wykluczonych. Taka wiosna pełna szans.

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego zaraz ustawiasz się jako "człowiek z samiuśkiego dołu", Co tam maja tylko te swoje parę minut tam, no i szczerze mówiąc to wątpliwa przyjemność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czuję się przez chorobę, totalne dno, niska wydajność, niska samoocena, życie pod podłogą tego świata...

      Usuń
  3. Bosko, rozwojowo i z energią!
    A co do czasu rzeczywistego - ponoć pojęcie względne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ma Pani siłę pisać, to proszę się nauczyć programować. Można pracować umyslem

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko przeczytaj to, pisze,ze dieta oczyszczająca ze rtęci moze odwrocic stwardnienie.

    http://hipokrates2012.wordpress.com/2014/04/14/gdy-twoj-organizm-atakuje-samego-siebie/

    OdpowiedzUsuń