niedziela, 20 września 2015

Czwarty tydzień matkowania na głębokiej wodzie

Jest parę osôb, które mi pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Bez nich mnie by nie było. Pomagierzy to ważny skrawek mojego życia. Każdemu jestem wdzięczna i pełna szacunku do niego. Każdy z nich to wybitna osobowość.
Poniedziałek
Dziś, może dziś pośpię w końcu w ciągu dnia. 
...
Udało się po rehabilitacji i spałam aż 4 godziny.
<może już zbyt długo jestem sama, ale przeszkadza mi lekki odorek, który unosi się z  kanapy na której śpi mój były. Widać porzucił on zwyczaj mycia nóg co wieczór. Fuj.>
Proszę tatę, by przyszedł mi pomôc ze sprzątaniem itp. On przynajmniej zrobi to o cogo poproszę. Nie mam dziś siły na potyczki z byłym, który wiadomo, że będzie się migał od roboty. Nie dam rady wszystkiego zrobić sama, a przy dziecku trzeba być na bierząco. Nastawiłam pranie, ale ktoś musi je rozwiesić i jeszcze zebrać to, które już cały weekend...ech olać to idę spać. 4 godziny drzemki w ciągu dnia regenerują całkiem nieźle.

Wtorek Zrobiłam 600. Czuję się już dobrze. Przeżycie tych czterech dni będzie zatem łatwiejsze.
...
Czy to przez pogodę, czy to przez coś innego czułam się dziś bardzo źle. Brak siły w rękach i ból głowy. Nie mam siły nic napisać.

Środa  to samo co wczoraj. Chyba ten jad i nienawiść znacząco wpływa na mojà kondycję. Chciałam dobrze, żeby dziecko było przy ojcu,gdy mi ciężko ogarnąć temat wieczorami. Tadek tak bardzo go kocha. Ale jemu nie zaleŻy byśmy żyli w zgodzie. Krótko mówiąc jest, jak to on kłótliwy. Jak to śmiesznie musi wyglądać gdy próbuję już przysnąć i przypominam sobie o rzeczach typu "schować kompot do lodówki" i wykrzykuję z łóżka takie hasła. Wiem, że on raczej o tym nie pomyśli i o każdej pierdole muszę przypomnieć.

Czwartek Rano spinka znów. Kurde kto wpadł na głupi pomysł, żebym siedziała z tym typem tyle czasu? Niby cośtam pomoże, zajmie się dzieckiem po pracy , ale mój wkurw to zbyt wysoka cena. Wytrzymałam tyle, wytrzymam jeszcze trochę
...
Po robocie wykończona. Pustka w głowie. Idę spać na 1,5 godziny.
...

I pytanie, które mnie rozwaliło: 'A co ja dziś będę jadł, co mam zjeść?" Gadaliśmy o tym, by Tadka zabierał do siebie np. w weekendy, czy coś. Zapewniał mnie, że nauczył się gotować i będzie to robił dla niego. Przez 4 tygodnie nie raz miał okazję pokazać swoje umiejętności, ale jakoś tego nie zrobił. Gotuje po prostu to, co mu powiem. W tygodniu odmrażamy co jest w moich zapasach. Totalny brak jakiejś samokrytyki, przekonanie o własnej nieomylności, a efekty, takie jakie widać. Każdego dnia dziękuję sobie, że poszłam po rozum do głowy i skończyłam z tą fikcją, choć trwałam w niej latami. Ani pan domu, ani kucharz, ani ambitny, ani kochanek. Więc kto? Może pasożyt, który chętnie wykorzystywał  fakt, że esemówa nie ma wielkich szans na nic innego, więc bierze co jest. Pasożytuje na  swojej rodzinie (wliczajĄc 80 letnią babcię), więc czemu nie miałby na mnie? Nawet teraz nie ma własnej pasty do zębów, płynu do prania czy nawet szamponu. Nie widzi w tym nic niestosownego. Coś za coś. On idzie mi na pocztę, biobaZar, a ja kupuję mu rzeczy. Tak to funkcjonowało przez długi czas. Teraz mam małą sesję przypominającą i utwierdzającą mnie w tym, że miałam rację. Wyrzuciłam z mojego domu typa, który nie tylko nie robił nic, by ten dom był domem, a nawet nie płacił rachunków. Taki cwaniaczek. Było coś jeszcze, może kiedyś o tym napiszę. Powinnam opisać historię tej gówno wartej niby miłości. Ku przestrodze, bo jestem pewna, że wiele esemówek tak żyje. Z chujem, który myśli, że jesteś mu tak wdzięczna, że jest z tobą mimo choroby. Że myślisz, że może lepszy rydz niż nic.
 
Dobranoc. I jeszcze mi się przypomniało jak dziś jeden z asystentów był oburzony tym, że we własnym zakresie muszè dokładać forsę do podjazdu.
Dlaczego w Krakowie PFRON daje 95% a u nas tylko 80%? Dlaczego muszę
 żebrać gdzie się da, by jakoś uzbierać te 6000? Chcę tylko wyjść z domu, godnie zjechać z tych pieprznych schodów.
Piątek Uczciwie robię 600. Budzik przestawiam do 5.30. Z czasem potrzebuję kolejnych ułatwień. Najpierw była jedna kula, potem dwie, potem chodzik, wózek, trzymadła do kibla.
Teraz przyszedł czas na spec myszkę i obcinacz do paznokci. Mam coraz więcej problemów ze wszystkim co robię i coraz mniej siły, by żyć normalnie. Gdy jestem zmęczona, to ręce trzęsą mi się tak, że nic nie idzie zrobić. Gubię kolejne soczewki.

Tadzio dziś wspaniałe się spisal na swojej pierwszej wizycie u stomatologa. Jest cudowny. Mama dumna. Gryzie też dzieci w przedszkolu, gdy idzie o zabawki. Za wszelką cenę chce postawić na swoim. Mały terrorysta. Na troskę i uwagę dla niego zawsze będę mieć siłę. Współpracujemy. Rano muszę go ubrać, co dla esema z moim stażem jest pewnym wysiłkiem. Trochę mi pomaga, celując do dziury w spodniach. Ma 3 lata, trochę już umie. "Pomóż Agowi" krzyczy do Eggsa wieczorem, gdy nie mogę wcelować pastą do szczoteczki.

Chciałabym mieć siłę, by więcej czasu spędzać z fajnymi ludmi, których czasem spotykam.
Jutro idę na imprezę, którą odchoruję. Kacyk i Esem nie idą w parze. Martwię się trochę, bo wiem, że mama chce wyjechać jeszcze na kilka dni w październiku. Może poproszę wtedy tatę o pomoc. Zamieszkałby na kanapie, jak Eggs i pomógłby mi rano i wieczorem.. Tadka kładłabym trochę wcześniej i spałby ze mną. To tylko parę dni. Mama, moja najlepsza menagerka zrobi mi jedzenie na zapas. Dam radę jak zwykle
"Ja jestem król. Ty jesteś księżniczka
"- mówi Tadek.

Był sobie weekend
Boże, nie mogłabym tak co tydzień.
Było fajnie. Na swój sposób, bo nigdy nie mogę do koñca się wyluzować, czy za bardzo zmasakrować. Zawsze czuję jakbym przybyła z innego świata. I że typowe życie jest mi tak obce. Nie to, żebym za nim tęskniła, bo nawet go nie znam. Ciągle na polu bitwy, jak jakiś ufoludek, który z międzyplanetarnych wypraw wojennych wpadł na chwile na praską imprezkę. Ludzka egzystencja jest sobie przy ziemi, a agowa określana, jakże często- "how brave you are".
Jestem taka samotna.

Tadek ma ostatnio fazę na gryzienie dzieci w przedszkolu. Nie że jakoś całkiem, tylko w konkretnych sytuacjach, gdy idzie o zabawki. Rozmawiałam z przyjacielem na ten temat. To tata 4,5 letniego Julka. Rzeczowe wnioski o tym przyszły mi przyszły mi dopiero po wyspaniu się w domu. W trakcie takiej imprezy jestem w stanie conajwyżej siedzieć i robić głupie miny. Głośna muzyka, półmrok, kibel, pęcherz, ślepotaA oszałamiają mnie, ograniczają moją percepcję i tak już kurwa ograniczoną. Nic nie przychodzi mi do głowy, No może poza wizją planety, z ktôrej mogłabym pochodzić. Pierwsze o co pytam to słomki, myśle, że fajnie by było wcelować szlugiem
 do popielniczki. Staram się przypomnieć sobie jak wiele płynów pomieści mój pęcherz. Takie sprawy. Nastawiam się na odbiôr energetyczny. Zgodne to z moją naturą , więc nie boli. Nie bez powodu moje lubione zajęcie to cykl relacji we własnym łóżku. Cykl relacji? Tym razem ten głupi przewidywacz tekstu poszedł już za daleko. To jest kolejna rzecz, ktôra 
Mnie wkurza. Niepasująca słowo w trakcie zdania to sprawka tego gôwna. Nie patrzę na to, co piszę, a już na pewno nie dostrzegam kątem oka tej podpowiedzi, niebieskiej na białym tle.. Można oszaleć. I ja oszalałam już chyba. Jak mam nie oszalEć skoro niemal każdego dnia nie mam prewności, że nie rozwalę sobie ryja na tych pieprznych schodach.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz