wtorek, 18 czerwca 2013

Nie ma domku bez ułomku

Za względu na niemal stałe przebywanie w domu jestem mimowolnym miłośnikiem wszelkich mediów.  Chętnie czytam i oglądam różne przekazy, a tym, które dotyczą ludzi i zdarzeń podobnych do moich przyglądam się wnikliwiej. Ostatnio nawinął się taki motyw:
Widziałam w tv niepełnosprawną mamę. Zastanawiam się jak to możliwe, że zabierają dziecko do rodziny zastępczej kobiecie i zaocznie orzekają, że domu z tego nie będzie. Dziecko urodziła pani w oczach niejednego odbiegająca od znanych kanonów. Obsługa szpitala zgłosiła ten fakt do opieki społecznej. Ktoś uznał, że miłość to za mało. Prawo polskie do kompletu nie uznaje także urlopu wychowawczego dla pracującego ojca wyżej wspomnianego dziecka. Wychodzi na to, że ten kto ma papiery na branżowo zwaną "niezdolność do samodzielnej egzystencji", nie powinien się rozmnażać. Tzn. może, a dzięki niemu ktoś zgarnie tysiaka w rodzinie zastępczej. To kolejny absurd naszego kraju, że bardziej się opłaca zasilić rodzinę zastępczą, niż niepełnosprawną matkę. Urlop wychowawczy dla ojca w tym przypadku nie działa. Już sobie wyobrażam okoliczności i atmosferę, która panowała w szpitalu, gdy koleś wprowadził na wózku swoją ciężarną żonę, która porozumiewała się za pomocą syntezatora mowy (nie wiem czy to important, ale ona nie miała przy tym zębów). Na bank potraktowali ją jak osobę o niekompletnym rozumie, tak samo zresztą jak jej chłopa. Ale oni mieli przecież dziecko. Owoc wszakże ich miłości. Czy waszym zdaniem gdy "zdrowy" typ, tzn. taki bez orzeczenia odbywa stosunki z laską, która ma widoczną niepełnosprawność nie może z nią założyć rodziny? "Taka" kobieta, ma pod górkę ze wszystkim, nawet z miłością i również z macierzyństwem, ale zabierać dziecko matce i ojcu, którzy je kochają?
W bardziej cywilizowanej rzeczywistości opieka społeczna powinna raczej wspierać rodziny, w których któreś z rodziców jest niepełnosprawne.
Tv pokazała ostatnio dziecko rodziców niepełnosprawnych jako nie wiem jakiego bohatera, opiekuna, zbawcę. Może i słusznie, bo przecież rodziny, w których chodzi tylko o miłość nie są u nas wspierane w żaden sposób. Powyżej opisana sytuacja bezzębnej matki była mniej więcej tym, co nasza tadkowa ekipa przewidziała i czego się obawiała. Nie dostać się do kartotek opieki społecznej- to był motyw, który pojawiał się co jakiś czas. W przeciwnym razie skojarzenie z patologią jest, jak mówię bankowe. Co gdybym ja też została potraktowana jak ta dziewczyna? Boską decyzję podjęli żołnierze systemu, który nie przewiduje rodziny dla upośledzonych. A przewiduje dla tych, co z premedytacją trzymają dzieci za szafą. Niby populizm, ale jak można zabrać dziecko matce, która płacze, że je zabierają. Rozumiem, pijanej, ale niepełnosprawnej?
Odkąd jestem matką czuję przez skórę, że podlegam takiej ocenie, że ludzie delikatnie podglądają czy radzę sobie w tej roli. W sumie to dlaczego nie mogliby podglądać tego samego u wszystkich, choćby po to, by wychwycić to, że sąsiad ładuje dziecko za szafę?
W każdym domu jest jakiś feler, tak myślę. Nikt nie ma idealnych rodziców, z których wielu wali browara do obiadu, a nikt nie niszczy ich rodziny z tego powodu.
Gdy widzę takie rzeczy, czuję, że nie jestem zintegrowana, a wprost przeciwnie. Widzę siebie jako ofiarę systemu, który wyklucza mnie cichutko z różnych dziedzin życia. Podpowiada mi jak żyć, by nie prosić o zbyt wiele.

5 komentarzy:

  1. Niestety miłością się dziecka nie nakarmi, a niepełnosprawna mama go nie wychowa jak kobieta pełnosprawna... DO tego u takiego dziecka jest wysokie prawdopodobieństwo (odpukać) że również będzie chorowało... Dla ojca jest to podwójny obowiązek - wobec matki i wobec dziecka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja sie tylko zastanawiam co to znaczy "nie wychowa jak kobieta pełnosprawna" ?
      prawdopodobieństwo ze będzie chorowało jest u każdego dziecka, nawet tych rodziców, którzy są zdrowi. Podobnie jest u Lalki, ktorej rodzice są przecież zdrowi. to jest jak loteria wiec takie wnioski to śmiech na sali. a ojciec skoro jest z taką kobieta i chce miec z nią dziecko to jest swiadom tego na co sie pisze i podejmuje samodzielnie decyzję.. czy ludzie nie mają juz prawa walczyc o normalne funkcjonowanie?
      Dlaczego tak chętnie nie odbiera się dzieci z rodzin patologicznych gdzie alkoholizm rodziców niszczy dzieci??

      Usuń
    2. Zgadzam się,że nie wychowa tak samo, ale nie zgadzam się z resztą generalizmów, które przedstawiasz. Zresztą kto o tym ma niby orzekać Josef Mengele? Jak na razie robi to banda starych bab bez szkoły, przynajmniej takie można odnieść wrażenie i już nie wrażeniem jest fakt, że robią to osoby przemęczone rutyną. Poza tym bejbe, nawet nie wiesz ile rzeczy można zrobić nie wstając z fotela ;)

      Usuń
    3. Niepełnosprawna matka nie wychowa tak, jak matka pełnosprawna. Na przykład taka, którą dziecko widuje raz w tygodniu bądź rzadziej, bo matka robi karierę albo zasuwa na kilku etatach, żeby wszystko w domu było de lux.
      Niepełnosprawna matka (taka co może wziąć dziecko na spacer nawet korzystając ze swojego wózka) nie wychowa dziecka jak matka pełnosprawna, która wstaje z fotela, żeby wyjść do WC, bo piwo z lodówki to już dziecko przynosi a kanał w TV zmienia się przecież bez wstawania z fotela.
      Tak zdecydowanie tej pierwszej (z obu przykładów) powinno się koniecznie odebrać dziecko, te drugie - jak najbardziej powinny zatrzymać swoje. No i zwróćmy uwagę na ważny szczegół - nie do domu dziecka oddano owo dziecko tylko do rodziny. Wprawdzie zastępczej, ale zawsze rodziny. Zaiste, żyjemy w cywilizowanym państwie.

      Usuń
    4. ...oczywiście że nie wychowa tak jak matka pełnosprawna...wychowa znacznie lepiej... bo nie "uganiając się za groszem" ma czas na to by w każdej chwili wskazywać mu najlepszą drogę w życiu i uczyć jak nie dyskryminować ludzi za to tylko że życie dało im w kość.... nie pobiegnie za dzieckiem by pograć w piłkę? nie ...oczywiście że nie ale całą sobą będzie dopingowała kiedy będzie strzelało gola... w końcu nie na grze w piłkę życie się kończy...

      ....wychowując samotnie dziecko, postawiona przed koniecznością pracy zarobkowej, czuje się bardziej upośledzona niż ta kobieta którą ktoś kocha i której "ukradziono" dziecko... bo wiem, że nie mogę poświecić tyle czasu ile bym chciała swojemu synowi... tyle ile Ona może poświęcić swojemu dzieciątku

      Usuń