niedziela, 30 czerwca 2013

Niepełnosprawny w kolejce

Kultura kolejek w Polsce ma nie obce nikomu ukorzenienie. Gdy pojawia się kolejne ogniwo kolejkowej ewolucji, czyli niepełnosprawny, wspólne czekanie zawsze jest ciekawą rozgrywką. W krajach bardziej cywilizowanych niepełnosprawny jest natychmiast przepuszczany, tak, że wcale nie ma gadki. Od lat rekreacyjnie obserwuję i testuję różne zachowania przy okazji czekania w kolejce. Przez długi czas wykazywałam raczej pasywną postawę, bo wstydziłam się zaczepić kogoś nieznajomego, żeby mnie przepuścił.Śmiesznie trochę wygląda długa kolejka, a na końcu wypłoszony wózkers. Nie raz w takiej "stałam" i raczej rzadko spotykałam się z tym, że ktoś podszedł do mnie i zainicjował jakieś przepuszczanie.Właśnie to uświadomiło mi fakt, że sprawy najlepiej brać we własne, nieco zwichrowane esemem ręce. A w jakich kolejkach stoję najczęściej? Najbardziej upierdliwych, czyli tych sklepowych unikam, bo wszystko jest w necie. Jeszcze paru możliwości postania sobie pozbyłam się dzięki upoważnieniu na poczcie i u notariusza. Nie da się niestety uniknąć tych u lekarza i paru innych. Ze zwyczaju pasywnego udawania idiotki zrezygnowałam przy okazji podwójnego uprzywilejowania matki na wózku. Dla niektórych, a może nawet większości ludzi, nie jest sprawą oczywiste, że powinni przepuścić kogoś na wózku. Ludzie odwracają raczej wzrok, czuję to. Pewnie myślą, że to nie oni są od tego, albo, że im bardziej się śpieszy. Na pewno nie jarzą jednak, że poniosłam ogromny trud, by się tam dostać i raczej chce mi się siku. Skąd mają to jednak wiedzieć? Niezależnie jednak co by myśleli, to głęboko wierzę w to, że kwestię przepuszczania w kolejce powinni wyklarować sami niepełnosprawni. Gdy bywałam jeszcze na poczcie przeprowadzałam zawsze mały trening asertywności. Poczta na Bemowie ma podjazd, lecz panie w okienkach nie widzą wózkowicza, bo lada jest zbyt wysoka. Nie biorąc numerka kieruję się do miejsca, w którym przekazuje się paczki i nawiązuję kontakt wzrokowy z kimkolwiek, kto jest po drugiej stronie. I tak to załatwiam bez kolejki. Wygodniej, ale nie aż tak treściwie sprawę na poczcie można załatwić przez pośrednika i trzeba coś tam podpisać. Co jest aż tak przepełnione treścią? Opowiem przy okazji dzisiejszej kolejki w zakopiańskim banku, gdy miałam okazję zaobserwować scenkę niesamowitą. Kolejka beznumerkowa, około 5 osób. Jestem ja i syn w nosidle u Klaudii. Tu kontakt wzrokowy jest niewystarczający. Z uśmiechem pytam kolesia, czy przepuści mnie, on na to, że oczywiście i wykonuje potwierdzający aprobatę mego pomysłu gest. Ja mam podwójną satysfakcję, bo wiem, że oboje nauczyliśmy społeczeństwo jak powinno się zachować. Kilka dni wcześniej, w tym samym banku, z uśmiechem zagaduję do pani, która odpowiedziała, że śpieszy się po dziecko. Ja na to, że okej, lecz ona zreflektowała się, nie wiem czemu. Tak pomyślałam, że może dlatego, że bała się oceny innych kolejkowiczów. Albo postawiła na szalce swój pośpiech i moje kalectwo? Zawsze mnie to ciekawiło jaki ludzie mają pogląd na niepełnosprawnych w kolejce, ustępują, czy kalkulują.A wózkersi? W jakiej atmosferze załatwiają kolejkowe sprawy?

7 komentarzy:

  1. Ja przepuszczam w kolejkach niepełnosprawnych, starszych i rodziców z dziećmi (nieważne czy mama czy tata). A z wózkersami mam problem - też przepuszczam - ale już nie raz usłyszałam, od wózkersa: "Pani oszalała - przecież ja siedzę, a Pani stoi, posiedzę 2 minuty dłużej, a Pani załatwi swoje sprawy". No i co robić? Wychodzi na to, że sami wózkerski pod sobą dołki kopią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bejbe pomyślałam o Twoim komentarzu, bo może Ty widzisz coś więcej, niż czubek własnego nosa i pomożesz mi znaleźć mojego kota.Jeśli masz FB, to proszę zaproś znajomych:
      https://www.facebook.com/events/569856356397833/

      Usuń
  2. Różnie, ostatnio w sklepie do kasy pierwszeństwa, czyli takiej, że trzeba się liczyć z tym, że ktoś upierszeństwowany się pojawi, dochodząc do kasy bez kolejki padł z tyłu niewybredny komentarz.
    Niestety nie usłyszałem go zbyt wyraźnie na czas, dopiero jak odeszliśmy dziewczyna mi objaśniła.
    Szkoda, chętnie bym porozmawiał.

    Na moją "niekorzyść" działa to, że "tylko" mam nogi jak z waty, ale za to bez wózka czy kuli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie zawsze w tłumie mają odwagę, żeby burknąć coś pod nosem. Nie raz to boli i odsuwa od innych.

      Usuń
  3. hmmm no właśnie ja nie zawsze wiem jak mam się zachować, nie chce też żeby ktoś pomyślał, że dodatkowo pokazuję, ze ktoś jest niepełnosprawny. Ale z tego co tu przeczytałam, będę teraz starała się zagadnąć czy nie przepuścić kogoś w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez długi czas nie miałam odwagi korzystać z pierwszeństwa i zawsze było mi miło, gdy ktoś mną pokierował ;)

      Usuń
  4. Nie można na jednej szali stawiać osoby niepełnosprawne i kobiety z dziećmi. Niepełnosprawność to kalectwo, a kobiety z dziećmi to przeważnie zdrowe baby z wielkimi pretensjami.

    OdpowiedzUsuń