Wtorek Ćwiczę jakoś tak bez przekonania. Ale może to tylko dziś.Chciałabym obudzić się któregoś ranka i żeby one się nie trzęsły, gdy coś próbuję zrobić. Jednak zawsze mniej lub bardziej się trzęsą. Nawet z tym tlenem.
...
Dziś podpisałam umowę na montaż podjazdu. Już niedługo będzie zainstalowany na mojej więziennej klatce schodowej. Po ponad dziesięciu latach jeżdżenia na wózku. No ale na początku i do całkiem niedawna jeszcze dawałam radę z nich zejść.
Środa Dziś ćwiczę z przekonaniem. I wiarą, że jakoś przetrwam ten dzień. Bez papierosków jest o wiele łatwiej. Co rano robię płukankę ust z oleju kokosowego. Podobno dodaje energii. Tadek dziś za to totalnie nie w sosie, nie chciał wstawać i kategorycznie żądał, by oddać mu kocyk.
..
Listopad to rekord odwołań asystentów. Dosłownie każdego tygodnia dzwoni ktoś, by mnie poinformować, że nie będę mieć żadnego. Šmiesznie mało im płacà, wièc mało jest ludzi do pracy . Nie ma mi kto pomóc pokonać barier, które mam po drodze do pracy. Na szczęście rano jest mama, a po południu prawdziwy anioł, który odwiezie mnie do domu , gdy tylko tego potrzebujè. Wraz z wciągnięciem po schodach i dobrym słowem.
Czwartek Asystent odwołany, więc znów mój anioł wiezie mnie rano i po południu. Tadek miał w nocy gorączkę, więc dziś i jutro posiedzi w domu. Razem z mamà, która miała mnie zawieźć jutro na szkolenie. Dobrze, że mam anielskie pogotowie w swej czystej i bezinteresownej dobroci. W tym tygodniu już ze 3 razy użyłam Zwrotu "dobrZe, że". Widocznie szukam dobrych stron w mojej drodze i z całego serca je doceniam.
Ten przepis jest dobry dla mnie. Może w ten weekend zrobię sobie.taki nietypowy sernik, chociaż niezbyt pasuje ta biała czekolada.
Piątek. Zrobiłam 55 przysiadôw. Ból nóg i sztywność nie były aż tak wielkie, by zdjąć mnie juzż o poranku. Może dobrze zrobiłam łykając suplementy przed snem. Wczoraj przyszła paczka z biotynà. Dołączę ją do codziennego zestawu. Może coś pomoże.
...
I dożyłam sobie końca tygodnia pracy.. Przyznane, że bez papierosków było to jakby łatwiejsze.
Tadek chory, wièc weekend spędzamy w domu. Trochę poćwiczyłam. I w trakcie leżrnia połączonego z bezproduktywnym oglądaniem yt wymachuję ciężarkami. Jednym, dwukilowym, we wszystkie strony. Wiele razy po 10 i krótki odpoczynek. Na stojàco nic nie zrobiłam, co znów oddala moje nieśmiałe marzenie o tym, by ustać na orbitreku i chociaż z 6 razy machnąć nogami. Może to zbyt wygórowane marzenie, bo ledwo idzie mi stanie na dwóch martwych nogach. Jednak ciągle o tym myślę i wiem, że powinnam spróbować jeszcze powalczyć o te nogi. Nie oddawać ich bez walki, lub chociaż bitwy. Bo jak na razie prowadzę w tej sprawie jedynie drobną potyczkę. I tak po trochu, nie wiadomo kiedy, jebany Esem odbiera mi cenne umiejętności.
A w niedzielę też domowo. Domowy obiad też i przedostatnie chwile odpoczynku przed jutrzejszymi ćwiczeniami z rehabilitantem, wizytą u lekarza i wywiadem środowiskowym w sprawie zasiłku, o który się staram. Przeraża mnie niechèć z jaką ten facet,, opiekun mojego bloku podchodzi do tego bym może dostała ten zasikek. Przez podjazd gołocę subkonto, a za chwilę jadę na rehabilitację, na którą muszę wyłożyć kolejne 2600, zasiłek celowy przydałby mi się na chociaż część tej rehabilitacji.
No więc idę...
I pan dobrze môwi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz