poniedziałek, 6 maja 2013

Ciąża i sm

Zawsze pragnęłam dziecka, a opinia lekarzy na ten temat była niejednoznaczna. Byli tacy, którzy kategorycznie odradzali, a inni popierali i kazali żyć normalnie. Przez wiele lat żarłam pigułki. Potem pomyślałam, że warto dać naturze szansę, w końcu nie jest to choroba dziedziczna. Gdy na pasku pojawiły się dwie kreski, poczułam, że nadszedł kolejny etap mojego życia, w którym sm znów musi być wzięte pod uwagę.
Wszystkie te miesiące były jak sen. Literatura przedmiotu nastawiła mnie pozytywnie, bo przewijał się tam motyw ustąpienia objawów na czas ciąży. Rzeczywiście tak właśnie było, mniej więcej po 4 miesiącu. Owszem, to bardzo przyjemne nie czuć spastyki i mieć zawsze ciepłe nogi, ale po 8 latach spędzonych na wózku cudów nie ma, to pewne. Jako esemówa decydująca się na dziecko, a co za tym idzie założenie prawdziwej rodziny, mam przed sobą wyzwanie życia. Rok temu syn był w moim brzuchu. Kilka razy miałam okazję zrozumieć,  że ciąża to zamydlenie tematu, a macierzyństwo to przypomnienie sobie na co tak naprawdę jestem chora. Kwintesencja esema.
Kilkanaście lat praktyki i ocena stanu faktycznego skłoniły mnie do dogadania się z mamą, która rzuciła własną pracę i pomaga nam. Odkąd Tadek waży ponad 8 kilo obrobienie go "z wózka"  jest dla mnie wykańczające, jest skondensowaniem się stanu, jakiego bardzo nie lubię. Myślę, że właśnie obecność osoby, bliskiej jest ważna. Nie mam na myśli ojca dziecka, on i tak ma/będzie mieć coraz więcej roboty. Mówię o kimś, kto umyje Wam tyłek, gdy będzie trzeba i przejmie wszystkie Wasze obowiązki, gdy czas odpocząć.  W ostatnich miesiącach c. martwiłam się o to, że ja będę leżeć po cesarce, a moim dzieckiem nie będzie kto miał się zająć. Widziałam oczami wyobraźni siebie leżącą, płaczącą i wzywającą pomocy dla mego płaczącego dziecka. Wiadomym było, że muszę mieć kogoś, kto zajmie się mną i zrobi wszystko to, czego ja zrobić nie mogę. Chodzi głównie o opiekę nad noworodkiem, ubranka, mebelki i te wszystkie rzeczy, których nie da rady zrobić, gdy się nie chodzi. We trójkę tworzyliśmy zgraną ekipę. Ja przez 2 miesiące lizałam rany po cesarce. Ogólnie moja choroba dawała znać o sobie zaraz potem, gdy skończyłam karmić piersią , czyli po 6 miesiącach. Było to zgodne z tym, co myślałam wcześniej, więc byłam w miarę przygotowana na tę okoliczność. Miałam taką teorię, że do pewnego momentu mam okres ochronny, że trzymają mnie hormony. Nastawiłam się psychicznie na coś takiego.
Najgorszy i jednocześnie najpiękniejszy był początek. Gdy Tadek był w moim brzuchu, był dla mnie wyrozumiały, a ja dbałam o siebie. Przytyłam 14 kilo. Dla kogoś, kto nie ma siły udźwignąć własnego ciała to jest kosmos. Na szczęście przyrost wagi jest stopniowy, więc można się przyzwyczaić.
Pisząc to mam poczucie, że ciąża to czas na tyle krótki, że nie warto się przyzwyczajać i na tyle długi, że można przygotować się do wszystkiego. Podstawą dla mnie było to, żeby dziecko miało opiekę, podczas gdy ja będę zdychać. Na szczęście mam dobre relacje z mamą, która wszystko wzięła na siebie.
Spotkałam się z opinią lekarza, który stwierdził, że są dwa przeciwwskazania do posiadania dziecka przy sm. Pierwszy to złe warunki bytowe a drugi to zaawansowany stan esema. Przyznam, że gdybym wiedziała,że nie mam nikogo, kto  zrekompensuje braki w tych dwóch kwestiach, to zabezpieczałabym się przed ciążą. Uważam, że powinnam ochronić dziecko przed skutkami mojej niepełnosprawności.
Kończę, bo zbaczam z tematu w sumie.
Mam nadzieję, że pomogę innym matkom w tej trudnej, lecz pięknej drodze.
Następny post będzie o tym w jaki sposób system radzi sobie z takimi jak ja :)                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        

1 komentarz:

  1. Warto spróbować metody Wahls, istnieją doniesienia o wielu pozytywnych efektach, spadku ANA i ustępowaniu objawów - wywaz z chaber bławatek, nagietek, immunomodulin, żeń-szeń z tego co pamiętam 9-15 miesięcy stosowania

    OdpowiedzUsuń