piątek, 24 maja 2013

Tadkujemy bez końca

 To my w dniu pełnym lenistwa. Pisałam kiedyś, że chcę ochronić dziecko przed skutkami mojej niepełnosprawności. Czy takie w ogóle istnieją? To raczej logiczne, że jeśli ja odczuwam efekty tych wszystkich rzeczy, które mojej choroby dotyczą, mój syn odczuje je również. O ile nie podwójnie, mam nadzieję. Nie chcę, by zapamiętał mnie jako słabą, wycofaną osobę, która zamknęła się w domu z powodu... no właśnie powód może nawet ulegnie zapomnieniu. Nie chcę się poddać temu, chcę zobaczyć jak on zdaje maturę chociaż <chlip>
Tak naprawdę nie myślę o tym, co będzie dalej, bo oszalałabym. Jezus ani inny prorok nie uzdrowi mnie raczej, bo nie wyznaję żadnej religii. Pozostaje tylko żyć. Resztkami energii podzielić się z nim, wykrzesać jeszcze trochę. Zarazić się jego nastawieniem na rozwój, a nie na destrukcję. Jego linia życia skierowana jest raczej w górę, a moja jakby to powiedzieć "ostro w dół, z wieloma zakrętami.". Jesteśmy na podobnym etapie możliwości. Tyle, że kierunek jest przeciwny. Lada dzień syn mój zacznie biegać, więc prześcignie to niewątpliwie moje możliwości. Kończą się one na pewnym etapie jednak i nie przeskoczę tego.
Życie ze świadomością, że grawitacja kocha mnie bardziej, bywa przytłaczające, ale myślę sobie, że kiedyś to mu się przyda.  Nie zdołam się dostać do jego młodzieńczych schowków ha ha ha
 Cztery kółka to spora pomoc, gdy nogi są raczej ciężarem, niż środkiem lokomocji. Z nimi źle, bo nogi więdną. Bez kółek jeszcze gorzej, bo te właśnie zwiędłe nogi muszą posłużyć jeszcze do przemieszczania się. Przez najbliższe półtorej roku wolę przemieszczać się "na czworaka", bo jeśli nie będę nadal ruszać nogami, to one zupełnie uschną i zablokuje mi się jakaś aorta czy coś. Wózek daje jednak pewne wrażenie ruchu.
Im niżej na drabinie się jest, tym bardziej siedzi się w miejscu i z tego właśnie miejsca (z dołu?) piszę dla Was kochani lajkerzy tego blogaska. Może moja perspektywa przyda się komuś, kto przypadkiem znajdzie się w dole.
Wuj Googlo przestrzegł mnie wczoraj przed zamieszczaniem zbyt kontrowersyjnych treści. Z jednej strony mi to schlebia, a z drugiej rozmyślam o tym, gdzie może tkwić kontrowersja. Może tak to wygląda na tle różowego świata eko- modowego hipsterskiego  jakże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz