piątek, 17 maja 2013

Wysoka cena?

Kobiety na wózkach to niekoniecznie szare myszki  To wywiad z Izą, która zainspirowała mnie do założenia tego bloga. Można odnaleźć tam wątek o posiadaniu dziecka przy SM. Kurde, jak się o tym czyta, to wygląda to naprawdę poważnie. Dziecko za cenę jeszcze większej niepełnosprawności. Nie wiem czy można uznać to za cenę, bo w końcu tak czy siak będę bardziej niepełnosprawna. Pojawia się inny problem z natury tych moralnych. Chodzi o prowadzenie rodziny. Ludzie z nastawieniem pesymistycznym, ci sami. którzy obruszają się tatuażami (czyt.artykuł), mogliby powiedzieć, że rodzina założona przez dysfunkcyjną osobę może także posiadać takie cechy. Na bank jest w społeczeństwie takie myślenie. To się oczywiście zmienia, ale jeszcze parę lat temu, (przed FB) częściej można było spotkać się z myśleniem dyskryminującym. Ale czego się spodziewać gdy niepełnosprawni mają kartę praw w Polsce dopiero od 1997 roku? Im dalej wstecz,tym mniejsza akceptacja. Dziękuję, że nie urodziłam się w czasach, gdy zamknęliby mnie w jakimś pokoju bym skonała. A dziś piękną rzeczą jest patrzenie na taką Izę, która jest żywym przykładem na to, że to, co się dzieje to najprawdziwsza emancypacja.
Co dzień zastanawiam się patrząc na mego syna czy on traci, czy też może zyskuje na tym, że jestem niepełnosprawna. Kto wie, może gdybym była zdrowa, to byłabym jednym z wielu rodziców, którzy nie mają czasu dla swojego dziecka? W pewnym sensie on jest moją rehabilitacją, nie tylko tą od mięśni, ale również. tą społeczną. Dzięki niemu wychodzę trochę z tego esemowego marazmu, któremu nie ukrywam trochę się poddałam




3 komentarze:

  1. Ja się urodziłem "dalej wstecz". Opowieści o "mniejszej akceptacji" to brednie. jak człowiek sam ze sobą nie ma problemów, to inni go akceptują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś to prawda, ale kiedyś niepełnosprawni byli raczej uciskaną grupą hmm?

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń